Podły ty rzezimieszku! Bębnie przewrotny! Będziesz mi się wałęsał po ulicach, kiedy już wszędzie ogień pogaszono? Niechby tylko nasz dobry król o tem wiedział, dostałbyś się, kochanku, do lochu. Ten łobuz przechadza się po nocy z panienką! Na piętnaście stopni mrozu, z gołą głową, boso! Wiedz, bratku, że tak nie wolno. A od czego rozkazy dzienne i porządek społeczny, hultaju? Prawo surowo karze włóczęgów, prawo opiekuje się uczciwymi ludźmi, mającymi własne domy, królowie są ojcami narodu. Ja, naprzykład, to co innego; ja mam mój dom własny. Dostałbyś cięgi na samym środku rynku, gdyby cię napotkano — i to bardzo słusznie. Porządek musi być święcie szanowany. Ja nawet bardzo źle zrobiłem, żem cię nie oddał w ręce konstabla. Ale już to taka moja natura — rozumiem, co dobrego, a złe rad broję. Ach! Rozpustniku ty! Będziesz mię nachodził w podobnym stanie? Dopiero teraz spostrzegłem, ileś mi tu naniósł śniegu. Wszystko to stopniało, i teraz mam wody po kolana. Istny potop! Trzebaby spalić Bóg wie ile węgla, żeby tę powódź osuszyć. Węgla po dwanaście farthingów. I jak tu się teraz pomieścić we troje w tem ciasnem pudle? Teraz to już po wszystkiem. Wyraźnie zaciągnięto mię do stowarzyszenia mamek; wkrótce zleci się tu do mnie całe niemowlęctwo obdartusów ze wszystkich stron starej Anglji. Obowiązkiem moim, urzędem i zajęciem, będzie na przyszłość: obciosywać nieudatne porody tej grubej kanalji, której na imię Nędza, udoskonalać brzydotę przyszłych zalotników szubienicy i nadawać młodocianym rzezimieszkom powabne mędrców kształty. Powiadają, że niedźwiedź rodzi się kłębem bezkształtnym, i że dopiero matka urabia go językiem na to, czem ma być w przyszłości. Otóż jam jest przeznaczony służyć za podobne dłuto opatrznościowe. I pomyśleć tylko, że gdyby nie to, żem już od lat trzydziestu objadany przez podobne robactwo, Homo byłby dotąd jak pająk tłusty, ja, jak mocarz bogaty, miałbym sobie pracownię lekarską pełną rzadkości, w niej tyle przynajmniej przyrządów chirurgicznych, ile ich miał doktór Linacre, przyboczny lekarz króla Henryka VIII, do tego najprzerozmaitsze zwierzęta wszelkiego rodzaju, mumie egipskie i djabli jeszcze wiedzą nie co. Należałbym
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/190
Ta strona została przepisana.