Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/219

Ta strona została przepisana.

zadowolenie Anglji! Być ciemnym punktem na tem niebieskiem niebie! Upodobnić się do groźby! Stawiać veto życzeniom narodu! Odmawiać swojego tak, przyzwoleniu powszechnemu! Byłoby to niecne, gdyby to nie było błazeńskie.
Ten Clancharlie nie zdał sobie sprawy z tego, że można błądzić z Cromwellem, ale że trzeba wrócić z Monkiem. Spojrzyjcie na Monka. Dowodzi armją republikańską, Karol II na wygnaniu, powiadomiony o jego uczciwości, pisze do niego. Monk, który umie pogodzić cnotę z podstępem, ukrywa najpierw, potem nagle na czele wojsk zrywa przekupny parlament i sadza króla na tron i Monk zostaje księciem Albemarle, ma zaszczyt uratowania społeczeństwa, staje się bardzo bogaty, wsławia po wsze czasy swoją epokę, jest mianowany kawalerem Podwiązki z widokiem pogrzebania w Westminsterze. Oto jest sława wiernego Anglika. Lord Clancharlie nie mógł się wznieść do zrozumienia obowiązku pełnionego w ten sposób. Miał śmieszne uprzedzenie i nieruchomość wygnania. Napawał się pustemi frazesami. Ten człowiek był sparaliżowany przez pychę. Słowa, sumienie, godność etc. są właściwie tylko słowami.
Trzeba ujrzeć ich właściwy sens.
Tego sensu Clancharlie nie zobaczył. Było to sumienie krótkowzroczne, chcące przed popełnieniem czynu zobaczyć go z tak bliska, by poczuć jego zapach. Stąd bezsensowna drażliwość. Nie można być mężem stanu przy podobnych subtelnościach. Zbytek sumienia wyradza się w kalectwo. Skrupuł staje się mańkutem przed berłem, które można chwycić, i eunuchem przed fortuną, którą można pojąć za żonę. Wystrzegajcie się skrupułów. Daleko prowadzą. Jeden schodek, potem drugi, potem inny jeszcze i jest się w ciemności. Sprytni wchodzą z powrotem, naiwni zostają. Nie trzeba lekkomyślnie pozwolić sumieniu zagłębiać się w surowość. Z przejścia w przejście dochodzi się do ciemnych tonów wstydliwości politycznej. Wtedy jest się zgubionym. Była to przygoda lorda Clancharlie.
Zasady stają się wkońcu przepaścią.