Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/256

Ta strona została przepisana.

rzędu, m iała się tym sposobem za osobę pół tylko królewskiego pochodzenia, podczas kiedy Jozyana, urodzona całkiem nieprawowicie, istnieniem swojem uwydatniała niby mniejszą nierównie, ale zato rzeczywistą niepoprawność w urodzeniu swej pani. Dziecko mezaljansu, Anna, widziała niezbyt daleko od siebie dziecko nieprawe, Jozyanę. Istniało tu przykre podobieństwo. Jozyana miała prawo powiedzieć Annie: „Moja matka warta twojej.“ Na dworze oczywiście tego nie mówiono, ale tak myślano. Było to przykre dla jej królewskiej mości. Poco ta Jozyana? Pocóż się urodziła? Do czego taka Jozyana potrzebna? Pewne pokrewieństwa umniejszają.
Z tem wszystkiem, Anna udawała życzliwość dla Jozyany.
Możeby ją nawet kochała, gdyby nie była jej siostrą.

ROZDZIAŁ SZÓSTY
Barkilphedro.

Nie od rzeczy bywa wiedzieć o czynnościach kogoś drugiego, i nawet czujność w tym względzie jest rzeczą mądrą.
Jozyana szpiegowała nieco lorda Dawida za pomocą pewnego człowieka, w którym pokładała całe zaufanie i który się nazywał Barkilphedro.
Lord Dawid przezornie pilnował Jozyany za pomocą pewnego człowieka, na którym całkowicie polegał i który się nazywał Barkilphedro.
Ze swej strony, królowa Anna wiernie kazała sobie donosić o wszystkiem, co się tyczyło księżniczki Jozyany, jej nieprawej siostry, i lorda Dawida, jej przyszłego szwagra z lewej ręki, używając do tego człowieka, którem u ufała najzupełniej i który się nazywał Barkilphedro.
Ów tedy Barkilphedro trzymał pod ręką te trzy klawisze: Jozyanę, lorda Dawida i królowę. Mężczyzna pomiędzy dwiema kobietami. Co tu możliwych akordów, co tu kombinacyj dusz!
Ów jednak Barkilphedro nie zawsze zajmował to wspaniałe stanowisko szeptania w troje uszu razem.
Był to dawny domownik księcia Yorku. Probował wejść do stanu duchownego, ale mu się to nie udało.