nie, że odtąd mienie ich, sprzęty i własność wszelka, zamiast być rozchwytywanemi przez chłopów, zabierane były przez lorda admirała.
Wszelkie szczątki, wyrzucane na brzegi Anglji, bądź to towary, bądź kadłuby statków, paki, skrzynie i t. p. należały z prawa do lorda admirała; zato wszelkie pływające przyrządy w celu zabezpieczenia bądź przesyłek, bądź jakichkolwiek wskazówek — i tu dopiero wychodzi na jaw cała ważność tak upragnionej przez Barkilphedra posady — osobliwie obudzały uwagę admiralicji. Rozbicia okrętów należą niemal do najważniejszych w Anglji zaprzątnień umysłu. Ponieważ żegluga z życiem jej jest związana, wszelkie tedy rozbicia muszą stanowić główną jej troskę. Anglja cierpi wiekuistą obawę morskich przygód. Drobna flaszka szklana, którą rzuca w rozpasane fale statek tonący, zawierać musi objaśnienia ogromnej wagi, szacowne pod każdym względem. Objaśnienia, tyczące się statku, objaśnienia, tyczące się osady, objaśnienia co do miejsca, chwili i sposobu rozbicia, objaśnienia we względzie wiatrów, które spowodowały zgubę okrętu, objaśnienia wreszcie w przedmiocie prądów, które płynącą flaszkę przyniosły do brzegu. Obowiązki, które pełnił Berkilphedro, przeszło już od stu lat zostały zniesione; w swoim czasie jednak niezaprzeczony przynosiły pożytek. Ostatnim urzędnikiem na tej posadzie był niejaki William Hussey z Doddingtonu, w hrabstwie Lincoln. Człowiek, który spełniał tę służbę, był pewnym rodzajem sprawozdawcy z rzeczy morskich. Wszelkiego rodzaju naczynia szczelnie zamknięte i zapieczętowane, jak butelki, flaszki, butle i t. p., wyrzucone przez przypływ na wybrzeża angielskie, wprost do rąk jego były oddawane; on sam tylko miał prawo je otworzyć; pierwszy w ich treść bywał wtajemniczony; on je porządkował i w stosowne zaciągał rubryki, i do dziś nawet używane na wyspach Manszy wyrażenie: zaciągnąć papier do rubryki, nie od czego innego pochodzi. Coprawda, nie obchodziło się tam bez niejakich ostrożności. Żadne z tych naczyń nie mogło być inaczej odetkane, jak tylko w obecności dwóch przysięgłych z admiralicji, obowiązanych do tej tajemnicy, którzy to obaj wspólnie dopiero z naczelni-
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/264
Ta strona została przepisana.