Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/280

Ta strona została przepisana.

dach, kłaniać się lokajom, wchodzić wieczorem na niezliczoną ilość pięter, być dwornym, usłużnym, przyjemnym, wdzięcznym, pełnym szacunku, mieć zawsze na pysku grymas poważania! Czyż to nie dosyć aby zgrzytać z wściekłości! A przez ten czas ona kładzie sznury pereł na szyję i przybiera ta hultajka miłosne pozy przed tym durniem, lordem Dawidem Dirry-Moir!
Nie pozwalajcie nigdy, by wam oddano przysługę. Będą tego nadużywali. Nie pozwólcie się złapać na gorącym uczynku postradania sił z głodu. Zaopiekują się wami. Dlatego, że był bez chleba, ta kobieta uważała, że to dostateczny pretekst, żeby mu dać jeść! Odtąd był jej sługą! Chwila słabości żołądka i jesteś przywiązany do łańcucha na całe życie! Być zobowiązanym to być wyzyskiwanym. Szczęśliwi, możni korzystają z chwili, w której wyciągacie rękę, żeby wam rzucić groszaka, z minuty, w której jesteście słabi, by was zrobić niewolnikiem i to niewolnikiem najgorszego rodzaju, niewolnikiem miłosierdzia, niewolnikiem zmuszonym kochać! Co za bezecność! Co za niedelikatność! Co za niespodzianka dla naszej dumy! I to już koniec; jesteś skazany na dożywocie, na uważanie, że ten człowiek jest dobry, na znajdywanie, że ta kobieta jest piękna, na pozostawianie na drugim planie podwładnej, na potakiwanie, na przyklaskiwanie, na podziwianie, na kadzenie, na kłanianie się do stóp, na robienie sobie odcisków na jabłku od uklękania, na słodzenie twoich słów, gdy jesteś przeżarty gniewem, gdy gryziesz okrzyki wściekłości i gdy masz w sobie więcej dzikiego wzburzenia i więcej gorzkiej piany niż ocean.
W ten sposób bogaci biorą biednego w niewolę.
Ten lep dobrego uczynku, popełnionego dla ciebie, który cię kala i grąży na zawsze.
Jałmużna jest nie do naprawienia. Wdzięczność to paraliż. Dobrodziejstwo przylega w sposób lepki i odpychający, który odbiera ci wolność ruchu. Ohydne istoty opływające w dostatek, których litość znalazła sobie w tobie ujście wiedzą o tem! To postanowione. Jesteś ich rzeczą. Kupili cię. Za ile? Za kość, którą odebrali swojemu psu, żeby ci ją ofiarować. Rzucili ci tę kość w twarz, zostałeś zbity tak, jak i wspomożony.