Ambasador wyszeptał z cicha:
— Daleko piękniejsza.
— Co za zuchwalstwo! — mruknął Barkilphedro.
Anna chwilę milczała, potem rzekła, jakby do siebie:
— Te kochane siostrzyczki!... Przybłędy! Barkilphedro zapisał sobie w pamięci tę liczbę mnogą.
Innym razem, przy wyjściu z kaplicy, kędy Barkilphedro stał bardzo blisko królowej, tuż poza dwoma pachołkami wielkiego jałmużnika, lord Dawid Dirry-Moir, przechodząc pośród kobiet dworskich, powierzchownością swoją zwracał ogólną uwagę. Ze wszystkich stron słychać tylko było wykrzyki kobiece: — Jakiż on piękny, jaki wytworny, jakże pańską ma postawę!
— Jakie to nieprzyjemne — mruknęła Anna.
Barkilphedro to podchwycił.
Odtąd wiedział już, czego się trzymać.
Można było szkodzić księżniczce, nie narażając się na niełaskę królowej.
Tym sposobem pierwsze zadanie było już rozwiązane.
Z kolei nadchodziło drugie.
Jakim by tu sposobem zaszkodzić księżniczce? Ku tak trudnemu celowi mógłże znaleźć jaki zasób środków na swojem nędznem stanowisku?
Widocznie, żaden.
Zaznaczmy jeden szczegół: Jozyana „miała koło“.
Zrozumie się to, gdy się pomyśli, że chociaż z nieprawego łoża, była ona siostrą królowej, to znaczy osobą książęcą.
Mieć koło, co to znaczy?
Wicehrabia Sain-John — wymawiajcie Bolingbroke — pisał do Tomasza Leonarda, hrabiego Sussex: „Dwie rzeczy czynią wielkim — w Anglji mieć koło; we Francji mieć dla“.
Dla we Francji oznaczało to: gdy król był w podróży, furjer dworski, gdy przyszedł wieczór przed spoczynkiem na popasie, wyznaczał mieszkanie osobom towarzyszącym jego królewskiej mości, między nimi kilku miało niezmierny przywilej: „mają dla“, mówi dziennik historyczny