Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/302

Ta strona została przepisana.

cenia. Spleen znajdował się na jednym krańcu, a Gwynplaine na drugim.
To też wkrótce po wszystkich szynkach i rozstajach znany był rozgłośnie, jako człowiek najdziwniejszy na świecie.
Pobudzał do śmiechu, sam się śmiejąc. A jednak, coprawda, ani mu przez głowę przeszło śmiać się. Śmiała się jego twarz, ale nie myśl. Śmiał się tylko ten rodzaj niepojętej maski, którą mu czy traf ślepy, czy też tajemnicza sztuka urobiła. Nic to nie należało do Gwynplaina. Powierzchowność u niego bynajm niej nie była zawisłą od wnętrza. Śmiechu tego, którego sobie wcale sam nie nałożył, ani na czoło, ani na brwi, ani na policzki, ani na usta, nie był też w możności i zdjąć z siebie. Śmiech ten na zawsze mu do twarzy przytwierdzono. Był to śmiech machinalny i tem mocniej działający, że raz na zawsze skamieniały. Nikt nie był zdolen oprzeć się jego wrażeniu. Dwa są tylko skrzywienia ust, które się zaraźliwie udzielają, to jest śmiech i ziewanie. Skutkiem tajemniczej roboty, dokonanej zapewne niegdyś na Gwynplainie, wszystkie części jego twarzy dzielnie dopomagały do tego śmiechu; zbiegały się ku niemu, niby szprychy koła ku osi; wszystkie jakiebądź wzruszenia tego człowieka uwydatniały jeszcze ten dziwny pozór uciechy, możnaby powiedzieć nawet, że go potęgowały. Czy zdziwienia doznawał, czy boleść czuł, czy gniewu doświadczał, czy litością był zdjęty, — wszystko to zwiększało tylko wyraz rozweselenia w muskułach jego twarzy, płacząc nawet, śmiać się musiał, słowem, cobądź przedsięwziął, czegobądź chciał, cobądź pomyślał, niech tylko głowę podniósł, tłum — jeżeli się to w tłumie działo — spojrzawszy na tę twarz, zanoszącą się od śmiechu, sam jednocześnie śmiechem się zanosił.
Proszę sobie wyobrazić głowę Meduzy w wesołem usposobieniu.
Jakbądź pochmurne mogłeś mieć myśli, wszystko to na ten widok niespodziany gdzieś pierzchało, i mimowolnie śmiechem parskałeś.
Starożytna sztuka umieszczała niegdyś ponad wystawami greckich teatrów bronzową twarz wesoło rozśmianą. Twarz ta nazywała się komedją. Postać ta zdawała