Dziewczynka, znaleziona niegdyś na zmarłej kobiecie, była to obecnie wysmukła szesnastoletnia istota, blada, z ciemnemi włosami, szczupła, wiotka, chwiejna, cudownie piękna, z oczyma pełnemi światłości, ale niewidoma.
Straszliwa noc zimowa, która rzuciła była w śnieżne zaspy biedną żebraczkę wraz z jej dziecięciem, jednym zamachem dopełniła dwóch morderstw. Zabiła matkę i pozbawiła wzroku córkę.
Czarna katarakta nazawsze zdrętwiła źrenice tej dziewczyny, wyrosłej teraz na kobietę. Na jej twarzy, której nie ożywiały wrażenia dziennej światłości, kąty ust smutnie nadół opuszczone zdawały się wypowiadać ten gorzki zawód. Oczy jej, wielkie i jasne, miały to w sobie osobliwego, że, jakkolwiek zagasłe dla niej, dla drugich błyszczały światłem. Niby tajemnicze pochodnie, tylko nazewnątrz rzucające blaski. Istota ta wydawała z siebie światło, sama z niego nie korzystając. Znikłe jej oczy promieniały. Owa niewolnica ciemności rozjaśniała cienie, wśród których była pogrążona. Z głębi nieuleczonych swoich mroków, z poza tej ściany czarnej, która ślepotą się zowie, ona wyrzucała snopy promieni. Sama oglądać nie mogąc słonecznej światłości, w sobie ujrzeć dawała duszę.
Zamarły wzrok jej zdawał się zapatrzony w niebo.
Nocą była, a jednak z tych nieuleczonych kojarzących się z jej istotą cieni wschodziła niby gwiazdą iskrzącą.
Ursus, rozkochany w łacinie, nazwał ją Dea. W tym względzie poradził się był nieco swego wilka, mówiąc mu: — Ty przedstawiasz człowieka, a ja zwierzę, więc razem we dwóch przedstawiamy świat ziemski; otóż ta mała dziewczyna niech przedstawia świat niebieski. Istota tak słaba już przez to samo jest wszechmocna. W ten sposób uzupełni się w naszej budzie świat cały, to jest ludzkość, zwierzęcość i boskość. — Wilk nie znalazł tu nic do zarzucenia.
Takim to sposobem znalezione dziecię nazwane zostało Deą.
Co zaś do Gwynplaina, to z jego imieniem wcale Ursus nie miał kłopotu. Tegoż samego poranku, kiedy zobaczył
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/306
Ta strona została przepisana.