Szczęście dwojga młodych ludzi było zupełne. Tak nawet zupełne, że nie doznawali już niedostatku.
Na przestrzeni czasu pomiędzy 1689 a 1704 rokiem stało się w ich losach pewne przeobrażenie.
Zdarzało się właśnie w tym ostatnim roku 1704, że nieraz o zmierzchu wieczornym do tego lub owego nadbrzeżnego miasteczka wjeżdżała szeroka i ciężka bryka, ciągniona przez dwa tęgie konie. Wyglądało to jak pudło okrętowe, któreby przewrócono dnem do góry, z środkowego zrębu zrobiwszy dach, z pomostu zaś podłogę, i osadziwszy to wszystko razem na czterech kołach. Wszystkie te koła zupełnie były jednakowej wielkości, wysokie zaś, jak bywają u wozów kamieniarskich. Koła, dyszel i pudło całe pomazane były na zielono, z pewnem stopniowaniem odcieni, poczynając od zupełnie ciemnej zieleni kół owego pojazdu, aż do kapuścianej, którą powleczona była buda. Owa barwa zielona do tego stopnia zrosła się z widokiem tego całego przyboru, że kolaskę pomienioną znano jak zły szeląg po wszystkich jarmarkach; przezwano ją nawet z tego powodu Green-Box, co ma znaczyć Zielone Pudło. Ow Green-Box posiadał dwa okna, po jednem u każdego końca; ztyłu zaś drzwi ze stopniami. Ponad dachem, z komina, również pomalowanego na zielono, unosił się dym. Chałupa ta wędrowna co pewien czas bywała odświeżana, zwykle zaś obmywana nader starannie. Z przodu, na wystawce, ku której otwierały się drzwi szklane, ponad kozłem, tuż obok powożącego staruszka, dwie Cyganki, przebrane za boginie, w potrzebie uderzały w trąby. Zdumienie powszechne towarzyszyło wszędzie tej wielkiej landarze, kołyszącej się nader wspaniale.
Była to poprostu dawna buda Ursusa, tylko że porosła w pierze skutkiem powodzenia i z cygańskiego wózka została przeistoczona obecnie na widownię.
Stworzenie jakieś, pół psa, pół wilka, przytwierdzone było na łańcuchu tuż pod pudłem powozu. Dawny to nasz znajomy Homo.
Stary woźnica, popędzający kłusaki, był podobnież znajomym nam mędrcem we własnej swej osobie.
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/327
Ta strona została przepisana.