lordowskiej mości czterdzieści tysięcy funtów szterlingów renty.
„Stu siedemdziesięciu dwóch parów, panujących za Jakóba II, posiadają razem dochód, wynoszący tysiąc dwieście siedemdziesiąt dwa tysiące funtów szterlingów rocznie, co stanowi jedenastą część dochodu w Anglji“.
Na marginesie tego ostatniego nazwiska, lord Linnoeus Clancharlie, można było przeczytać przypisek, napisany ręką Ursusa.
„Buntownik; na wygnaniu; dobra, zamki i majętności zasekwestrowane. Dobrze mu tak.”
Ursus podziwiał swego towarzysza Homo. Podziwiamy chętnie tych, którzy się z nami stykają. Takie jest prawo.
Przytłumiona wściekłość była poniekąd stałem usposobieniem wewnętrznem Ursusa, a pomrukiwanie było jego postawą zewnętrzną. Ursus był po prostu malkontentem ustroju społecznego. W układzie przyrody wyobrażał niby opozycję: poprostu zapatrywał się na rzeczy tego świata ze strony ujemnej. Nie przyznawał słuszności ani komukolwiek, ani nawet czemukolwiek. W jego oczach nie rozgrzeszał pszczoły miód, skoro kąsała, rozkwit róży nie na korzyść wychodził słońcu, skoro zarazem rozwijało żółtą febrę i czarne wymioty. Przypuszczać się godzi, że w poufnych pogadankach z sobą Ursus niejedno miał do zarzucenia Bogu. Mówił: „Oczywiście djabeł jest na sprężynie, a błędem Boga było sprężynę puścić“. Pochwalał tylko książąt i miał swoisty sposób przyklaskiwania im. Pewnego dnia, gdy Jakób II podarował Najświętszej Pannie irlandzkiej do kaplicy katolickiej lampę szczerozłotą, Ursus, który tam tędy przechodził z obojętnym Homo, zawołał z podziwem do zgromadzonego tłumu: „Jest rzeczą pewną, że Najświętsza Panna bardziej potrzebuje złotej lampy, niż te dzieci bose, które tu widzę, potrzebują butów“.
Liczne dowody prawowierności Ursusa, jak niemniej wyraźne jego poszanowanie wszystkiego, co było w związku z władzą obowiązującą, niemało się zapewne przyczyniały