Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/338

Ta strona została przepisana.

necznej postaci. Śmiech z niespodzianki się rodzi — a cóż niespodziewańszego być mogło jak podobne rozwiązanie? Co tu przyrównywać do tego policzka światłości, spadającego działaniem piorunu na tę maskę zarazem błazeńską i straszliwą? To też huczano śmiechem wokoło tego śmiechu; śmiał się, kto żył, zewsząd, z góry, z dołu, od przodu, z głębi, mężczyźni, kobiety, stare twarze z wyłysiałem czołem, równie jak i dziecinne pyzate, ludzie dobrzy, ludzie źli, weseli, smutni, słowem wszyscy co się zowie; śmieli się nawet przechodnie uliczni, nie znając powodu, widząc tylko, że się śmieli drudzy. I śmiech ten wprędce przechodził w jednozgodne oklaski i tupania. I po zapadnięciu zasłony, jakże szalenie, jak długo jeszcze przywoływano Gwynplaina! Słowem, było to niesłychane powodzenie. — A co? Widziałeś „Zamęt zwyciężony“? Rzecz cudowna! — Rozbijano się, by oglądać to widowisko. Przychodziła tam pustota pękać od śmiechu, przychodziło zasmucenie rozweselenia szukać, zgryzoty sumienia zapomnienie znaleźć chwilowe. Był to bowiem śmiech tak zaraźliwy, że się niemal czemś chorobliwem wydawał. Rzeczywiście, cóż trudniejszego do uniknięcia, jak udzielanie się radości? Skądinąd jednak powodzenie to nie przekraczało granic ulicznego tłumu. Toż nie gdzieindziej, jak na ulicy, trzeba szukać gromadnego zebrania. Oglądano to widowisko za pomierną cenę jednego penny. Wielki świat nie zwykł się zadowalać tak lichem wymaganiem.
Ursus wielce sobie cenił to dzieło swoje, ta k kunsztownie obmyślane.
— Jest to w rodzaju niejakiego Szekspira — mawiał skromnie.
Podwyższał też niemało niewysłowione w rażenie Gwynplaina udział pięknej Dei w tej sztuce. Biała jej postać, zestawiona z tem straszydłem, wyobrażała sobą to, coby nazwać się godziło niebiańskiem zdumieniem. Tłum prostaczy spoglądał na nią z pewnym rodzajem tajemniczej trwogi. Łączyła w sobie dziwny urok dziewicy i kapłanki, nie chcącej znać mężczyzny, a zato znającej Boga. Widział każdy, że była niewidomą, ale czuł, że była widzącą. Zdawała się stać na samym progu