temu nędzarzowi, tłumowi, by protestował przeciw szerokości i ciężkości lordów. Tyle toby znaczyło, co gdyby liszka krytykowała łapę słonia. Widziałem kiedyś hipopotama przechodzącego przez kretowisko; wszystko miażdżył; był niewinny. Nie wiedział nawet, że istnieją krety, ten grubaśny mastodont. Mój drogi, krety, które się rozgniata, to rodzaj ludzki. Rozgniatanie jest prawem. A czy myślisz, że kret niczego nie rozgniata? Jest on mastodontem kleszcza, który jest mastodontem komara. Ale nie rezonuj. Mój chłopcze, karoce istnieją. Lord jest w środku, lud pod kołami, mędrzec na uboczu. Stań na uboczu i pozwól przejeżdżać. Co do mnie, lubię lordów, ale ich unikam. Jadłem chleb u jednego z nich. To mi niemało uprzyjemnia wspomnienia. Pamiętam jego zamek podobny do światłości na obłoku. Widzę to, jak na dłoni. Nic przyjemniejszego, jak Marmaduke-Lodge, z całą jego wielkością, wdzięcznemi kształty, sutemi dochodami, przyozdobieniami i przyległościami gmachu. Zresztą, coprawda, kamienice, pałace i zamki lordów przedstawiają zbiór wszystkiego, co tylko jest najpokaźniejsze w tem ze wszech miar kwitnącem królestwie. Dlatego przepadam za naszymi panami. Wdzięczny im jestem, że raczą być możni, zamożni i przemożni. Ja, chudy pachołek, obrzucony ciemnościami, nie umiem się pohamować z rozkoszy, spoglądając na tę próbkę niebiańskiego błękitu, która się lordem nazywa. Wjeżdżało się do Marmaduke-Lodge ogromnym dziedzińcem, tworzącym podłużny prostokąt, podzielony na osiem części przegrodami z krużganków, z przepysznym sześciokątnym wodozbiorem w pośrodku, krytym wspartą na sześciu kolumnach kopułą, dzierganą naprzestrzał w sposób dziwnie piękny. Zawarłem znajomość w tym domu z pewnym uczonym francuskim, niejakim księdzem du Cros, Jakobinem z ulicy Saint-Jacques. Znajdowała się w Marmaduke-Lodge połowa bibljoteki Erpeniusa, której druga połowa należy do Kolegjum Teologji w Cambridge. Otóż czytywałem tam księgi, siedząc sobie pod ozdobnem sklepieniem. Rzeczy te wszystkie mało kogo obchodzą, zaledwie wie o nich kilku ciekawszych podróżników. Czy wiesz ty, pocieszny pędraku, że jego wysokość Wiliam North, będący lordem
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/351
Ta strona została przepisana.