Gray de Rolleston, który jako czternasty z porządku zasiada na ławie baronów, ma może sto razy więcej drzew wysokopiennych w swoich górach, niż jest rudej szczeciny na całym twoim łbie najeżonym? Czy wiesz ty, że lord Norreys de Rycott, czyli innemi słowy hrabia Abingdonu, posiada czworoboczną kasztę na dwieście stóp wysoką, na której stoi napisano: Virtus ariete fortior, co wygląda dosłownie: cnota silniejsza od barana, ale właściwie znaczy to — rozumiesz głupcze — męstwo silniejsze jest od tarana. Tak jest, wiedz o tem, że nietylko pochwalam, ale nawet uwielbiam — co mówię! — czczę naszych lordów. Lordowie to, wspólnie z majestatem królewskim, pracują nad przysporzeniem i zachowaniem przewag narodu. Ich doświadczona mądrość ukazuje się w zawikłanych sytuacjach. Wyższość nad wszystkimi, ładnieby to było, gdyby jej nie mieli. Mają ją. To, co w Niemczech nazywa się książęcością, a w Hiszpanji grandezą, nazywa się w Anglji i we Francji parostwem. Ponieważ uważano, że świat nasz bardzo jakoś wprzódy nędznie wyglądał, tedy Pan Bóg, żeby i wilk był syty i koza cała, wymyślił lordów i tem na wieki zamknął gębę wszelkiej filozofji. Jest to niby poprawne wydanie pierwotnego stworzenia świata. W ten sposób Bóg się przyzwoicie wykręcił z głupiej sytuacji. Co zaś jest wielkiem, to nie dla żartu. Par nie mówi o sobie inaczej jak w liczbie mnogiej. Ale bo też sam król go nazywa: consanguineus noster. Parowie wydali niewiedzieć ile praw nadzwyczajnie mądrych; do takich zaliczam rozporządzenie, skazujące na śmierć człowieka, któryby się poważył ściąć topolę, nie liczącą sobie trzech lat wieku. Ich znaczenie jest tak poważne, że mają nawet swoją własną mowę. I tak, w stylu heraldycznym barwa czarna nazywa się piaskiem dla szlacheckiego motłochu, saturnem dla książąt, dla parów zaś djamentem. Tedy nie co innego jak piasek djamentowy, owa niby noc gwiaździsta, jest czarną barwą szczęśliwców. I nawet między tymi wielkimi panami istnieją odcienie. Baron nie może przebywać z wicehrabią bez jego pozwolenia. Są to wszystko rzeczy, podtrzymujące wielkość narodu. Bo czyż mu to nie będzie pochlebiało, że może w gronie swojem naliczyć dwudziestu pięciu książąt, pięciu margrabiów,
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/352
Ta strona została przepisana.