Wtem weszła Dea; spojrzał na nią i już nie widział na świecie nic więcej. Takie to są figle miłości; można chwilowo ulegać nawałowi Bóg wie jakich myśli, ale za ukazaniem się ukochanej kobiety pierzcha wszystko, co tylko nie jest w bezpośrednim związku z jej obecnością; a ona ani się nawet domyśla, że może świat jakiś cały w tobie zdmuchnęła.
Zaznaczmy tu jeden szczegół. Od dawna już w „Zwyciężonym zamęcie“ wyraz monstro, zastosowany do Gwynplaina, wielce raził ucho Dei. Zdarzało się, że niekiedy, zamiast mu dawać tę nazwę, próbowała zcicha zastąpić ją wyrazem quiero, co znaczy: tak chcę. Ursus rad nie rad znosił z niejaką niecierpliwością to przerobienie utworzonego przez siebie tekstu. Nieraz jednak korciło go powiedzieć Dei to, co za dni naszych spotkało Vissota od Moëssarda: „Waćpanna ubliżasz sztuce.“
„Człowiek śmiechu“. Taką to nareszcie formę przybrała rozgłośna sława Gwynplaina. Właściwie jego imię, powoli w niepamięć puszczone, wreszcie zupełnie znikło pod tem przezwiskiem, podobnie jak twarz jego dawna pod urobionem wykrzywieniem śmiechu. Tak więc i popularność Gwynplaina, podobnie jak i twarz, maską się stała.
Z tem wszystkiem, imię jego świetniało wołowemi głoskami na ogromnym arkuszu, przylepionym zprzodu Green-Boxu; napis zaś cały brzmiał, jak następuje:
„Tu można oglądać niejakiego Gwynplaina, porzuconego na opatrzność boską w wieku lat dziesięciu 29 stycznia 1690 roku przez niegodziwców comprachicosów na wybrzeżu Portlandzkiem, który to Gwynplaine, z małego stawszy się wielkim, obecnie znany jest i podziwiany pod nazwą:
Życie tej garstki hecarzy było niby pobytem trędowatych w otoczeniu z kwarantanny, raczej zaś istnieniem wybranych w zaczarowanej atlantydzie. Cechował je