Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/37

Ta strona została przepisana.

Co kreślimy w tych kilku stronach wstępnych? Jeden z rozdziałów najstraszliwszy z księgi, którą możnaby nazwać: Wykorzystywanie nieszczęśliwych, przez szczęśliwych.

II

Dziecko przeznaczone na zabawkę dla ludzi, to istniało kiedyś. (Istnieje to jeszcze dzisiaj.) W epokach naiwnych i dzikich stanowiło to odrębny przemysł. Siedemnasty wiek, zwany wielkim wiekiem, był jedną z tych epok. Był to wiek bardzo bizantyński; miał naiwność zepsutą i dzikość delikatną, ciekawa odmiana cywilizacji. Tygrys składający buzię w ciup. Pani de Sevigne, mizdrząc się, mówi o stosie i łamaniu na kole. Wiek ten bardzo wykorzystywał dzieci; historycy, pochlebcy tego wieku, zasłonili ranę, ale pokazali lekarstwo, Wincentego a Paulo.
Ażeby z człowieka udała się zabawka, trzeba go na to wcześnie wziąć w obroty. Na karła należy urabiać od dziecka. Jako osobliwości poszukiwano wtedy drobnych kształtów, przypominających dzieci; ale znowu dziecko proste tak prędko powszednieje! Garbusek to zaraz rzecz weselsza.
Stąd zaraz sztuka osobna. Zjawili się urabiacze. Brano zwyczajnego człowieka, a wytwarzany z niego poczwarę; brano twarz, a robiono z niej pysk lub mordę. Przygnębiano wzrost, urabiano fizjonomję. To wytwarzanie sztuczne zjawisk teratologicznych miało swoje ścisłe zasady. Była o tem cała nauka. Proszę sobie wyobrazić ortopedję praktykowaną na opak. Tam, gdzie oko patrzało jak Bóg przykazał, wprowadzano przemocą zeza. Gdzie Bóg harmonję umieścił, tam stwarzano potworność, gdzie Bóg doskonałość złożył, przywracano nieforemność pierwszego rzutu. I to, w oczach znawców, właśnie ta ostatnia wyglądała na doskonałość.
Były także próby poprawiania zwierząt, wynajdywano konie szokate. Turenne jeździł na szokatym koniu. Czyż za naszych czasów nie maluje się psów na niebiesko i zielono? Natura jest naszą kanwą. Człowiek zawsze chciał coś dodać do Boga. Człowiek poprawia naturę,