już człowiek nieokaleczony. Wybierano zwykle na ten godny urząd dawnego oficera. Za Jakóba II, ten urzędnik nazywał się William Sampson Coq, i dostawał rocznie za swój śpiew dziewięć funtów dwa szylingi i sześć sous[1].
Zaledwie sto lat mija, jak w Petersburgu, opowiadają o tem pamiętniki Katarzyny II, gdy car albo caryca byli niezadowoleni z jakiegoś rosyjskiego księcia, zmuszano go do kucnięcia w środku wielkiego przedpokoju pałacowego, gdzie zostawał w tej pozycji określoną ilość dni, miaucząc, według rozkazu, jak kot, albo gdacząc jak kura, która znosi jajko, i dziobał z ziemi swoje pożywienie.
Zwyczaje te przeszły; mniej jednak niż się myśli. Dzisiaj dworzanie, gdacząc, by się podobać, zmieniają trochę intonację. Niejeden podnosi z ziemi, nie mówimy że z błota, to co spożywa.
Jest rzeczą bardzo szczęśliwą, że królowie nie mogą się mylić. W ten sposób ich sprzeczności nie sprawiają nigdy kłopotu. Przytakując nieustannie, jest się pewnym, że się będzie miało zawsze rację, co jest rzeczą przyjemną. Ludwik XV nie chciałby widzieć w Wersalu oficera udającego koguta, ani księcia, udającego indora. To, co podnosiło godność królewską i cesarską w Anglji i Rosji, zdawałoby się Ludwikowi Wielkiemu niezgodnem z koroną świętego Ludwika. Znane jest jego niezadowolenie, gdy Pani Henriette zapomniała się jednej nocy do tego stopnia, że we śnie zobaczyła kurę, wielka nieprzyzwoitość zaprawdę dla osoby z dworu. Gdy się należy do dworu nie powinno się śnić o podwórzu. Bossuet, jak pamiętamy, podzielił oburzenie Ludwika XIV.
Handel dziećmi w siedemnastem stuleciu dopełniał się, jakeśmy to wyżej powiedzieli, pewnym rodzajem przemysłu. Comprachicosowie prowadzili ten handel, oraz praktykowali ten przemysł. Poprostu kupowali dzieci, następnie urabiali nieco ten materjał surowy i wreszcie zbywali go z zyskiem.
- ↑ Zob. doktora Chamberlayne, Etat prisent de l’Angleterre, 1688, część I, rozdz. X III, str. 179.