zwanym vascongado, i że przywódca bandy był drugim takim samym. Pomiędzy ludźmi tego pochodzenia wspomagać się wzajemnie jest powinnością, która nie dopuszcza wyjątku. Biskajczyk, jakeśmy to powiedzieli, nie jest Hiszpanem, ani Francuzem, ani Baskiem; a wszędzie i zawsze obowiązany jest przychodzić w pomoc Biskajczykowi. Takie są zasady pobratymstwa w Pirenejach.
Przez cały czas pobytu orki w zatoce, niebo, jakkolwiek niezbyt przyjaznej postawy, nie wydawało się jeszcze dostatecznie groźnem, żeby aż zaniepokoić naszych zbiegów. Dopełniono ucieczki, wymknięto się; stąd śmiało pozwalano sobie uciechy. Ten się śmiał, ów śpiewał. Śmiech był wprawdzie jałowy, ale swobodny; śpiew prostaczy, ale nie zdradzający troski.
Langwedokczyk wołał: caougagno! co jest wyrazem największego zachwytu u Narboneńczyków. Był to rodzaj półmajtka, krajowiec z nadwodnej wioseczki nazwiskiem Gruissan, na południowym stoku wzgórza Clappe, mieszkaniec raczej wybrzeży morskich, niż morza; wielce wprawny w kierowaniu niewodów na stawach w Bages i ciąganiu po limanach, znajdujących się w okolicy Sainte-Lucie, sieci, nabierających rybami. Pochodził z tego plemienia, które używa czapek wełnianych czerwonych, żegna się zawiłym krzyżem na sposób hiszpański, pija wino z koźlej skóry, struże szynkę do chleba, klęka, by bluźnić, i modli się do swego patrona, grożąc mu: „Wielki święty, daj mi, o co cię proszę, albo cię zwalę w łeb kamieniem“, — „ou té feg’un pic“.
Mógł on w potrzebie użytecznie posłużyć ludziom osady.
Prowansalczyk tymczasem w kuchni podniecał pod żelaznym kociołkiem płomień torfowy, gotując polewkę.
Polewka ta była rodzajem tak zwanego puchero, w którem ryba zastępowała mięso. Biegły kuchta rzucał w nią garstki soczewicy, małe kawałki słoniny pocięte w kostkę, oraz czerwone strączki pieprzu, ustępstwo, jak się zdaje, względem ludzi, nawykłych jadać olla podridę. Worek, zawierający w sobie zapasy kuchenne, rozwiązany leżał mu u nóg. Ponad głową jego kołysała się płonąc żelazna latarnia o szybach z miki. Z boku, na haku, wystawiona
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/92
Ta strona została przepisana.