Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/97

Ta strona została przepisana.

nie ku dołowi tylko patrząca, ani na chwilę nie spuszczała z uwagi wszelkich możliwych zmian, którym podlegała woda.
Raz wszakże wzniósł oczy w przestwór nieba, upatrując tam trzech gwiazd, iskrzących w przepasce Oryona; ciała te niebieskie noszą nazwę gwiazd Trzech królów, i o nich to powiada stare hiszpańskie przysłowie: „Kto widzi Trzech królów, niedaleki jest od Zbawcy“.
Ten rzut oka przywódcy statku w niebo wypadł niemal jednocześnie z uwagą, mrukniętą przez starca na drugim krańcu orki:
— Nie widać ani niedźwiadka, ani gwiazdy Antares, jakkolwiek mocnej bywa czerwoności. Ale, coprawda, to ani jednej gwiazdy nie widzi się jakby należało.
Zresztą najmniejszej nie było troski wpośród innych współpodróżników.
Z tem wszystkiem wkrótce, do sytości nacieszywszy się swobodą, spostrzeżono się nie bez słuszności, że jednak znajdowano się na morzu, i to w samym środku stycznia, co znaczy zarazem: na woli wiatru, ścinającego szpik w kościach.
Ani sposobu szukać schronienia w kajucie, nadto zresztą ciasnej, a do tego i tak już mocno zapchanej pakunkami i ładunkiem. Pakunki należały do podróżników, ładunek zaś był własnością osady statku; trzeba bowiem wiedzieć, że orka wcale nie dla przyjemności przechadzała się tam i owdzie po morzu, ale po prostu trudniła się przemycaniem. Podróżni tedy widzieli się zmuszeni rozłożyć się niewiele myśląc na pomoście, co było nawet niezbyt trudną rezygnacją dla tych ludzi nawykłych do włóczęgi. W istocie, cóż łatwiejszego jak urządzić sobie wygodny nocleg na otwartem zewsząd polu; mrugające gwiazdy i wiatr, latający na wszystkie strony, toż to dopiero przyjaciele od serca; zimno zaś przenikliwe dopomaga tylko do zaśnięcia — czasem do zaśnięcia na zawsze.
Nocy tej jednak, jak widzieliśmy, gwiazdy bynajmniej nie wydawały się przyjazne.
Langwedokczyk i Genueńczyk, w oczekiwaniu wieczerzy, przytulili się obok kobiet u stóp masztu, owinąwszy się w grube płachty żaglowe, które im rzucili majtkowie.