Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/102

Ta strona została przepisana.

Nieinaczej znając surowość karną, jak z przesadnych opowiadań Ursusa, uczuł się niejako schwytanym za kark ogromną i wielce groźną w swej ciemności ręką. Zaiste, w mocy być nieznanych potęg prawa, rzecz to przerażająca. Można być dzielnym wobec największego niebezpieczeństwa, a przecież stchórzyć w obliczu sprawiedliwości. Dlaczego? Gdyż sprawiedliwość ludzka mieszka w półcieniach, sędzia zaś słania się tam omackiem.
Gwynplaine przywodził sobie na pamięć wszystko, co mu Ursus mówił o konieczności milczenia; pragnął oglądać jeszcze kiedy Deę; w położeniu jego zdawało mu się najwłaściwszem zdać się na łaskę. Niekiedy bowiem rzecz wyjaśnić, bywa zarazem wielce sobie zaszkodzić. Z drugiej jednak strony, tyle mu zdarzenie to całe dopiekać zaczęło, że nie mógł powściągnąć chęci zapytania nareszcie:
— Ależ dokądże mię to prowadzicie, panowie?
Słowa mu na to nie odpowiedziano.
Takie bowiem było w tym względzie wyraźne brzmienie starego prawa Normandzkiego: A silentiariis ostio praepositis introduch sunt.
Milczenie to zmroziło krew w żyłach Gwynplaina. Aż dotąd czuł się jeszcze silnym; umiał wystarczać sobie; a wystarczać sobie zawszeć to potęga. Przywykły do odosobnienia, mniemał, że go to niezwalczonym czyniło. A oto nagle znalazł się pod przeważnym naciskiem okropnej jakiejś zbiorowej mocy. Jak tu walczyć z tym bezimiennym nieprzyjacielem, któremu prawo służy? Upadał pod ciężarem tej zagadki. Bojaźń nieznanej mu dotąd natury wypatrzyła słabą stronę w jego zbroi. Do tego, całą noc oka nie zmrużył, od dawna także nic nie jadł; zaledwie siadł do śniadania, kiedy go wzięto. Z bezsenności dużo mu jeszcze zostało gorączki. Czuł ogromne pragnienie, był głodny. Niezadowolony żołądek wszystko osłabia. Od wczora ileż dziwnych doświadczył wypadków! Ale gwałtowne wzruszenia podtrzymywały w nim przynajmniej siłę ducha; bez orkanu żagiel byłby zwyczajną szmatą. Otóż w obecnej chwili czuł on już w duszy tę rozpaczliwą słabość płócienną, którą do walki wiatr wyzwawszy wkońcu w łachmany obróci. Zbliżało