Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/116

Ta strona została przepisana.

się tobie stanę. Groza praw stanowi majestat sędziego. Pomyśl tylko, że ja sam drżę przed sobą. Własna moja władza krew mi ścina w żyłach. Nie popychaj mię do ostateczności. Czuję, że wzbiera we mnie święte kary szaleństwo. Miej więc, nieszczęsny, zbawienną i uczciwą obawę wymiaru sprawiedliwości, i bądź mi posłuszny. Oto chwila stawienia ci na oczy twojej ofiary. Winieneś odpowiadać. Nie trwaj dłużej w oporze. Nie stawiaj stopy w to, co dla ciebie nieodwołalnem będzie. Pomyśl, że dokończenie jako prawo mi służy. Człowiecze, trupem się stawać poczynający, słuchaj mnie! Jeśli nie pragniesz konać tu godziny całe, dni i tygodnie, straszliwem konaniem głodu i gnojowiska, pod brzemieniem tych głazów, sam jeden w tem podziemiu, opuszczony, zapomniany, wykreślony z życia, oddany na pastwę szczurom, szarpany żywcem przez zwierzęta ciemności, podczas gdy ponad tobą, wgórze, ludzie chodzić będą i wracać, kupować i sprzedawać, podczas kiedy turkot jeżdżących po ulicy powozów głucho dolatywać do ciebie będzie; jeśli nie pragniesz jęczeć bez ratunku na samem dnie tej rozpaczy, zgrzytając, płacząc, bluźniąc, bez lekarza, któryby ci rany opatrzył, bez kapłana, któryby szklankę wody niebiańskiej podał twojej duszy; och! — jeżeli nie chcesz czuć powolnie, jak na ustach wykwitać ci będzie straszliwa piana grobowiska, och! — zaklinam cię i błagam, posłuchaj mię! Zwracam się w tym razie ku własnemu twemu ocaleniu, litość miej sam nad sobą, zrób, czego od ciebie żądają, bądź uległy sprawiedliwości, usłuchaj, głowę zwróć, oczy otwórz i powiedz, czy poznajesz tego człowieka?
Nieszczęśliwy ani głowy nie zwrócił, ani nie otworzył oczu.
Szeryf spojrzał z kolei na urzędnika straży i na wapentake’a.
Na ten znak, urzędnik straży zdjął z Gwynplaina kapelusz i płaszcz i, wziąwszy go za ramiona, odwrócił ku światłu, wprost w stronę rozkrzyżowanego człowieka. Wtedy twarz Gwynplaina, całkowicie światłem obrzucona, zarysowała się dokładnie z całym swoim dziwnym wyrazem w tym niepewnym zewsząd półcieniu.
110