w nieposzlakowanie prawnych formach. Tajemnica na tem ani joty nie ucierpiała, milczenie bowiem stanowiło tu warunek ściśle wszystkich obowiązujący.
Nastąpiło sprawdzenie tożsamości Gwynplaina. Jak widzieliśmy, Barkilphedro nie omieszkał być mu obecnym.
Tegoż dnia pocztowa dworska karoca z rozkazu królowej zajechała nagle po Jozyanę, ażeby ją zawieźć do Windsoru, kędy naonczas Anna przebywała. Jozyana niekoniecznie rada była tej nagłej potrzebie, wolałaby nawet, z wiadomych sobie tylko powodów, odłożyć podróż tę do jutra; ale etykieta żadną miarą nie uznaje w tym względzie oporu. Wypadło tedy natychmiast opuścić Hunkerville-house w Londynie, dla przeniesienia się coprędzej do Corleone-lodge w Windsorze.
Stało się to właśnie w tej samej chwili, kiedy w Inn Tadcasterze zjawił się wapentake dla porwania Gwynplaina i poprowadzenia go do podziemnej katowni w Southwarku.
Kiedy Jozyana przybyła do Windsoru, królewski odźwierny, strzegący podwoi poufnej komnaty, oznajmił jej, że Jej Królewska Mość w obecnej chwili udziela posłuchania lordowi kanclerzowi, i że z tego powodu dopiero nazajutrz przyjąć ją może; że jednak Jozyana pozostać ma koniecznie w Corleone-lodge, monarchini bowiem przy ubieraniu się porannem wprost jej od siebie prześle dalsze rozkazy. To usłyszawszy, Jozyana wróciła do siebie mocno skwaszona; nie chciała nic jeść wieczorem, rozchorowała się na migrenę, wcześnie wyprawiła od siebie wszystkich z wyjątkiem pazia, któremu także wkrótce precz pójść kazała, poczem położyła się do łóżka, kiedy jeszcze wieczór nie zapadł.
Tegoż wieczora dowiedziała się także, że lord Dawid Dirry-Moir, odebrawszy rozkaz niezwłocznego przybycia, również nazajutrz oczekiwany był u dworu.
Nic niema dziwnego w omdleniu człowieka nawet najsilniejszego i najenergiczniejszego pod nagłem uderze-