w równowadze wobec nadchodzącej sytuacji. Śledzisz jakąś rzecz, która ma ciąg dalszy. Jesteś niejasno skupiony. Czekasz biernie. Czego? Nie wiesz. Kogo? Patrzysz.
Gruby człowiek powtórzył znowu:
— Jesteś u siebie, milordzie!
Gwynplaine się pomacał. Gdy nadejdzie coś niespodziewanego, patrzysz, żeby się upewnić, że rzeczy istnieją, potem się macasz, żeby się upewnić, że sam istniejesz.
Do niego to mówiono; ale on sam był kimś innym. Nie miał już na ramionach swojej opończy, ani na szyi skórzanego fartucha. Ubrany był w kamizelkę przetykaną srebrem, oraz w jedwabną suknię zwierzchnią, której dotykając, uczuł, że jest haftowana; czuł także sporą sakiewkę pełną w kieszonce od kamizelki. Szerokie a krótkie aksamitne majtki pokrywały obcisłe jego hecarskie spodnie: na nogach miał trzewiki o wysokich czerwonych napiętkach. Jednocześnie z przeniesieniem go do tego pałacu, zmieniono mu zarazem ubranie.
Człowiek mówił dalej:
— Niech wasza dostojność raczy pamiętać, co następuje: ja to nazywam się Barkilphedro. Jestem urzędnikiem admiralicji. Ja to otworzyłem flaszę Hardquanonna i wyprowadziłem stamtąd na światło przeznaczenie waszej dostojności. Podobnie w arabskiej powieści rybak wyprowadza z ciasnej flaszy olbrzyma.
Gwynplaine utkwił oczy w uśmiechającą się twarz, która do niego przemawiała.
Barkilphedro ciągnął dalej:
— Oprócz tego pałacu, milordzie, posiadasz jeszcze Hunkerville-House, który jest o wiele większy. Własnością twoją jest także Clancharlie-Castle, na którem oparte jest twoje parostwo i które jest twierdzą z czasów jeszcze Edwarda Starego. Posiadasz na własność dziewiętnaście wójtostw z przynależnemi im wsiami i ich osadą. Co razem zgarnia pod jedną twoją lordowską chorągiew około osiemdziesięciu tysięcy wasali i czynszowników. W Clancharlie jesteś sędzią, i to sędzią wszystkiego, to jest równie rzeczy jak osób; służą ci bowiem prawa baronji. Król jedno tylko prawo ma od ciebie więcej, to jest prawo bicia monety.
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/148
Ta strona została przepisana.