Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/15

Ta strona została przepisana.

dal przechadzki, nazywanej wtedy Foxhalem (co pochodzi prawdopodobnie od vaux-hall), pomiędzy fabryką porcelany z jednej strony, hutą zaś, w której wyrabiano różnobarwne flasze, z drugiej, napotykałeś przestrzeń pustą, w rodzaju tych, jakie w Anglji, z powodu bujnego trawnika, używają nazwy bowling-green, a we Francji nazywane niegdyś cultures i mails. Przestrzenie podobne służyły naonczas do gry w piłkę. Z bowling-green Francuzi zrobili boulingrin. Obecnie łąki takie do domów poprzenoszono; tylko że dziś, rozłożone na stołach, z sukna są, nie zaś z murawy, i używają nazwy bilardów.
Zresztą, niewiadomo dlaczego, mając słowo bouleward, które jest tem samem co bowling-green, Francuzi utworzyli boulingrin. Jest rzeczą zadziwiającą, że osoba tak poważna jak słownik otacza się tak niepotrzebnym zbytkiem.
Bowling-green, o którym tu mowa, nazywał się właściwie Tarrinzeau-field, a to z powodu, że był własnością niegdyś baronów Hastingsów, którzy są baronami Tarrinzeau, a także i Mauchline. Od lordów Hastingsów ten Tarrinzeau-field przeszedł był w ręce lordów Tadcasterów, którzy zrobili z niego miejsce publiczne, podobnie jak później nieco jeden z książąt Orleańskich wyzyskiwał arkady Palais-Royalu. W następstwie czasu Tarrinzeaufield stał się prostym wygonem, będącym własnością parafjalną.
Tarrinzeau-field był tedy pewnym rodzajem nieustającego jarmarcznego rynku, pełnego zawsze sztukmistrzów, tancerzy na linie, kuglarzy, muzykusów i zawsze natłoczony tak zwanymi przez arcybiskupa Sharpa „głuptasami, przychodzącymi zajrzeć djabłu w oczy“. Przypatrywać się djabłu znaczyło uczęszczać na jakiebądź widowisko.
Wiele bardzo tak zwanych innów, które bądź to zabierały publiczność, bądź jej dostarczały tym koczującym teatrzykom, miały wyjście wprost na ten plac, tak dziwnie bez najmniejszej przerwy świętujący, i z tego powodu bardzo się im dobrze działo. Inny owe były to najzwyczajniejsze szopy, dniem tylko zamieszkałe. Równo ze zmrokiem szynkarz zamykał na klucz swoją szynkownię i z kluczem tym odchodził sobie do miasta. Jeden