i rozdaję mądre myśli. Proszę mię tylko posłuchać. Ścisła nauka przemawia przez moje usta. Nastawcie ucha; jeśli jest małe, mało się tęż w niem zmieści prawdy. Jeżeli wielkie, dużo w nie głupstwa wejdzie. Otóż tedy baczność! Wykładać będę naukę, nazywającą się pseudoxia epidemica. Mam towarzysza, który rozśmiesza; co do mnie, zachęcam tylko do myślenia. Mieszkamy obaj w jednem i tem samem pudle; śmiech bowiem równie dobrego jest rodu, co wiedza. Kiedy raz pytano Demokryta: — Na czem polega twoja mądrość? — Śmieję się — odpowiedział. Podobnież ja, gdyby mnie spytano: — Dlaczego się śmiejesz? — odpowiedziałbym: — Dlatego, że wiem niemało. — Zresztą, coprawda, wcale ja się nawet nie śmieję. Jestem poprostu poprawiaczem błędów powszechnie praktykowanych. Obecnie przedsiębiorę wymieść do czysta wasze umysły. Co chcecie? Niezmiernie tam dużo śmieci. Pozwala Pan Bóg, ażeby lud oszukiwano, ale mu też nie broni samemu się oszukiwać. Bowiem raz już należałoby się wyrzec głupiego wstydu. Co do mnie, wyznaję całkiem otwarcie, że wierzę w Boga. Nawet i wtedy, kiedy mi się wydaje, że nie tak rządzi światem, jak potrzeba. Ale za to, ile razy widzę śmiecie (śmieciami zaś nazywam błędy ludzkie), to je z największą przyjemnością precz wymiatam. Jakim zaś sposobem umiem i wiem wszystko, co umiem? To już moja rzecz tylko. Człowiek zdobywa sobie wiedzę stosownie do swojej możności. I tak, Laktancjusz zadawał pytania głowie Wergiljusza, ulanej z bronzu, i głowa ta najwyraźniej odpowiadała; papież Sylwester II umiał rozmawiać z ptakami; czy ptaki mówiły, czy papież ćwierkał? Oto pytania. Podobnież zmarłe dziecię rabina Eleazara prowadziło rozmowę ze świętym Augustynem. Mówiąc między nami, wątpliwość mam co do tych wszystkich faktów, z wyjątkiem ostatniego. Że zmarłe dziecko mówiło, bardzo być może; ale też wiedzieć trzeba, że miało pod językiem blaszkę złotą, na której wypisane były różne konstelacje. A zatem dopuszczało się oszustwa — niemniej jednak mówiło. Widzicie z tego, jak dalece w sądach moich jestem umiarkowany. Staram się jednak na każdym kroku prawdę odróżnić od fałszu. Oto na-
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/18
Ta strona została przepisana.