Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/180

Ta strona została przepisana.

— Oto, mości Ursusie, przyszedł ci zrobić propozycję.
— Komu? Mnie?
— Tak, panu.
— A to z jakiego powodu?
— Z jakiego?
— Posłuchaj mnie, mości Niklessie. Masz w tem nade mną górę, że tylko co przed chwilą bardzo przebiegle przeniknąłeś moją zagadkę, ja zaś obecnie ani w ząb nie mogę zrozumieć twojej.
— Otóż właściciel cyrku zlecił mi powiedzieć panu, że ponieważ dziś rano widział odchodzący stąd oddział straży bezpieczeństwa, chcąc więc dowieść, że jest twoim przyjacielem, proponuje ci kupić od ciebie za cenę pięćdziesięciu funtów szterlingów, mających się wyliczyć gotówką, twoją landarę, twoje dwa konie, twoje dwie trąby wraz z kobietami, które w nie dmuchają, twoją sztukę razem z ślepą dziewczyną, która w niej śpiewa, twojego wilka i wreszcie ciebie samego.
Ursus uśmiechnął się wyniośle.
— Mości władco Inn-Tadcasteru, zechcesz oświadczyć władcy cyrku, że Gwynplaine niebawem wróci.
Na te jego słowa, gospodarz wziął z krzesła obok leżące jakieś w ciemności przedmioty i, zwróciwszy się do Ursusa, podniesionemi w górę rękoma przedstawił jego oczom kaftan, fartuch skórzany, kapelusz i płaszcz.
Co zrobiwszy, rzekł:
— Człowiek, który zastukał po raz drugi, był to pachołek od straży, który, nie powiedziawszy ani słowa, poprostu oddał mi te rzeczy.
Ursus z przerażeniem poznał kaftan, fartuch skórzany, kapelusz i płaszcz Gwynplaina.

ROZDZIAŁ CZWARTY
Moenibus surdis campana muta.

Ursus, obmacawszy pilśń kapelusza, sukno płaszcza, tkaninę kaftana, skórę fartucha, nie znalazł najmniejszej wątpliwości co do ich pochodzenia; więc ani słowa nie mówiąc, ruchem ręki krótkim a nakazującym, wskazał tylko gospodarzowi zewnętrzne drzwi szynkowni.