sprawdzać dokładnie. Posłuchajcie mnie, prostaczkowie; jeżeli wam kto mówi, że, wąchając walerjanę, nabawić się można jaszczurki w mózgu, że gnijące ścierwo wołowe w pszczoły się zamienia, końskie zaś w szerszenie, że człowiek po śmierci waży więcej, niż za życia, że w krwi koźlej szmaragd się rozpływa, że gąsienica, mucha i pająk, na jednem i tem samem drzewie spostrzeżone, zwiastują głód, wojnę i zarazę; lub wreszcie, że leczyć można wielką chorobę za pomocą robaka, wylęgłego w sarnim mózgu, — nie dawajcie temu wiary. Wszystko to są grube głupstwa. Ale oto naprzykład prawdy niezachwiane: skóra cielęcia morskiego chroni od grzmotu; ropucha żywi się ziemią, skutkiem czego tworzy się jej kamyk w głowie; róża Jerycha kwitnie w wigilję Bożego Narodzenia; węże nie mogą znosić cienia jesionu; słoń nie posiada stawów i z tego powodu zmuszony jest sypiać stojąc, oparłszy się o drzewo; daj do wysiedzenia ropusze jaje kogucie, a wylęgnie się z tego niedźwiadek, z którego się wkrótce zrobi salamandra; ślepy odzyskuje wzrok, gdy kładzie jedną rękę na lewej stronie ołtarza a drugą na oczy; dziewiczość nie wyklucza macierzyństwa. W te wszystkie rzeczy wierzyć wam wolno bez najmniejszego powątpiewania. Wierzyć zaś w Boga dwa są sposoby: albo na podobieństwo pragnienia, które tęskni ku pomarańczy, albo osła, który się boi kija. A teraz pozwólcie, że wam przedstawię moje towarzystwo.
W tem miejscu silny wiatr zatrząsł nagle drzwiami i oknami karczmy. Spowodowało to jakiś szmer przeciągły, pochodzący jakby z nieba. Mówca przeczekał chwilę poczem znowu mówił dalej:
— Niejaka przerwa. Dobrze. No, z kolei gadaj waszeć, mości wichrze. Panowie i panie, ja się o to wcale nie gniewam. Wiatr bywa gadatliwy, jak to wogóle wszyscy samotnicy. Tam, w górze, nikt mu nie dotrzymuje towarzystwa, a jego gadanie korci. Ale wracam do tego, na czem stanąłem. Otóż mam zaszczyt przedstawić państwu moje towarzystwo. Jest nas czworo. A lupo principium. Zaczynam od mojego przyjaciela, który jest poprostu wilkiem. Wcale on się z tem nie tai. Proszę mu się przypatrzyć. Jest wielce zdolny, poważny
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/20
Ta strona została przepisana.