Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/209

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ TRZECI
Ewa.

Ośmiokątna komnata, z kolistem sklepieniem, bez okien, oświetlona tylko z góry, w całości wyłożona marmurem barwy brzoskwiniowej; w pośrodku tej komnaty rodzaj dźwigającego się aż pod sufit baldachimu na krętych słupach z czarnego w białe kropki marmuru, zbudowanego w ciężkim a jednak wdzięcznym stylu z czasów Elżbiety, ocieniającego zaś głęboką wannę również z czarnego marmuru; w pośrodku tej wanny cieniutki wytrysk pachnącej i ciepłej wody, wypełniającej zwolna ową czarę — oto co się tam ukazało zdumionym oczom Gwynplaina.
Czarna kąpiel, przygotowana dla nadania śnieżnym członkom promienistych blasków.
Tej to wody szmer uderzył był jego ucho. Upływ, urządzony w pewnej wysokości owej wanny, nie dopuszczał jej przepełnienia. Unosiła się stamtąd para, ale tak lekka, że zaledwie osiadało nieco rosy na marmurze. Cieniutka wody niteczka, tryskająca w górę, podobna się wydawała do wątłej różdżki stalowych odblasków, chwiejącej się za lada powiewem.
Nigdzie żadnego sprzętu. Tylko tuż obok wanny jedna z tych sofek z poduszkami, tyle długa, ażeby leżąca na niej kobieta mogła jeszcze u nóg swych pomieścić ulubionego pieska, albo siedzącego kochanka. Stąd can-al-pie, z czego Francuzi zrobili canapé.
Był to sprzęt zapożyczony naonczas od Hiszpanji; srebro zastępowało tam zwyczajną gdzieindziej drewnianą oprawę. Wysłanie jego i poduszki były z białego błyszczącego jedwabiu.
Po drugiej stronie wanny znajdowała się przyparta do muru wysoka tualetowa etażerka, także cała ze srebra, wraz ze wszystkiemi swemi przyborami, mająca w pośrodku osiem małych weneckich zwierciadeł, podobnież pooprawianych w srebro i razem okno naśladujących.
We wgłębieniu ściany najbliższej sofce wycięty był czworobok podobny do okienka, zamknięty wewnątrz klapą z czerwonawej blachy srebrnej. Klapa ta miała