i uczony. Być może, że Opatrzność miałał kiedyś zamiar zrobić z niego doktora uniwersytetu; ale na to potrzeba być choć trochę głupim, a on jest tylko zwierzęciem. Dodam tu jeszcze, że brak mu zupełnie przesądów, a także i pewnej dumy rodowej. Przy sposobności nie gardzi on towarzystwem suki, jakkolwiek ma niezaprzeczone prawa do wilczycy. Potomkowie jego, jeśli ich tylko miał kiedy, umieją zapewne skomleć wzorem matki i zarazem wyć za przykładem ojca. Gdyż ten jegomość nie wypiera się i wycia. Kiedyś wlazł między ludzi, to tak wyj, jak oni. Umie on jednak i szczekać, przez ustępstwo dla postępu. Należy ocenić to jego wspaniałomyślne złagodzenie. Homo jest to pies udoskonalony. Cześć psu! Co za dziwne zwierzę! Toż on się językiem poci, a uśmiecha się ogonem. Obywatele! Homo ten dościga w mądrości a przewyższa w serdeczności słynnego meksykańskiego, nie mającego sierści wilka, niezrównanego xoloitzeniski. Dodam tu jeszcze, że jest także bardzo pokorny. Posiada on skromność wilka, który czuje, że jest ludziom użyteczny. Bywa uczynny i miłosierny, ale w cichości. Jego łapa lewa ani wie o dobrym uczynku, który prawa spełnia. Takie to są i tym podobne jego zasługi. — O drugim moim z porządku przyjacielu powiem tylko jedno słowo: jest to poczwara. Zobaczycie, że uderzycie przed nim czołem. Został on niegdyś porzucony przez rozbójników morskich na dzikich wybrzeżach oceanu. — Ta znowu jest ślepa. Myślicie, że to wyjątek jaki? Wcale tak nie jest. Wszyscyśmy mniej lub więcej ślepi. Ślepym jest naprzykład skąpiec; widzi on złoto, ale nie widzi bogactwa. Podobnież ślepym jest rozrzutnik; widzi on początek, ale nie widzi końca. Zalotnica jest także ślepą; toż ona nie widzi swoich zmarszczek. Ślepym jest i uczony, bo nie widzi swojego nieuctwa. Ślepym też jest i człowiek uczciwy, bo nie widzi hultaja. A i hultaj jest ślepym, bo nie widzi Boga. Ślepym jest Bóg; w dzień stworzenia świata nie widział, że djabeł się tam pakuje. Nareszcie ja sam, taki jakim mnie widzicie, ślepy jestem; bo oto mówię do was, a nie widzę tego, żeście głusi. Co zaś do tej niewidomej, którą wam obecnie przedstawiam, jest to rodzaj tajemniczej kapłanki. Westa śmiało mogłaby jej powierzyć swoje
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/21
Ta strona została przepisana.