Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/215

Ta strona została przepisana.

wiecza w grę wprowadzona. Ewa gorsza od szatana. Rzeczy człowiecze z nadludzkiem i splątane. Niepokojące zachwyty, dążące do zwierzęcego zwycięstwa zmysłowego popędu nad obowiązkiem. Wszechwładne zarysy piękności nakazują posłuszeństwo. Ilekroć z dziedziny ideału występują i raczą być rzeczywistemi, zgubne to dla człowieka zbliżenie.
Chwilami śpiąca kobieta przeciągała się miękko na swojem posłaniu, i wtedy ruchy jej przypominały zmienne kształty mgły powietrznej, płynącej pośród lazuru. Falowała, układając się w coraz inne zgięcia czarowne. Kobieta z natury już posiada całą gibkość toni. Więc też i tu śpiąca owa, na podobieństwo toni, miała w sobie coś dziwnie niepochwytnego. Rzecz to osobliwa: leżała ona tam, widocznie, z ciała złożona i kości, a przecież całkiem niby niewcielona. Jakkolwiek dotykalna, zdawała się być oddalona. Gwynplaine, oszołomiony i blady, wzroku od niej oderwać nie umiał. Nasłuchiwał drgania tego kobiecego łona, i zdawało mu się, że słyszy wychodzące z jego głębi oddychanie sennego jakiegoś przywidzenia. Czuł się przyciąganym i szamotał się z tym popędem. Co tu począć przeciw niej? Co tu począć przeciw samemu sobie?
Wszystko przewidywał, wyjąwszy to. Napotkać u wyjścia dziki jaki opór, rozwścieczoną jaką potworę do zwalczenia znaleźć, oto na co on liczył. Przewidywał Cerbera, a tu znalazł Hebe.
Kobieta naga, kobieta śpiąca.
Cóż to za ciemna walka!
Przymykał powieki. Nazbyt dużo brzasku sprawia źrenicy dolegliwe uczucie. Ale poprzez przymknięte nawet powieki natychmiast oglądał ją znowu. Mocniej przymierzchłą, a równie piękną.
Uciec nie tak to rzecz łatwa. Spróbował, ale nie mógł. Czuł się przygwożdżonym do miejsca, jak bywa we śnie. Kiedyby się człowiek zawrócić rad, pokusa do miejsca przykuwa mu stopy. Możebne jest wtedy naprzód iść, ale cofnąć się — nigdy. Niewidzialne ręce grzechu występują wtedy z ziemi i ciągną człowieka po śliskiej pochyłości.