Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/233

Ta strona została przepisana.

O kilka kroków za nim stał człowiek jakiś o surowej i pełnej poszanowania twarzy, z czarnym prętem w ręku. Człowiek ten podszedł nieco bliżej, skłonił się trzykrotnie przed Gwynplainem i rzekł mu:
— Milordzie, jestem woźnym od Czarnego Pręta. Przychodzę właśnie po waszą dostojność, stosownie do wyraźnych rozkazów Jej Królewskiej Mości.