Halabardnicy szkoccy składali ów wspaniały zastęp wojskowy, godny nieco później pod Fontenoy z jazdą francuską się potykać, oraz z owymi kirasjerami królewskimi, do których się to odezwał pułkownik przed rozpoczęciem natarcia: „Mości panowie, umocnijcie sobie kapelusze na głowach, bo będziemy mieli zaszczyt koniom dać ostrogi“.
Przywódcy tych i tam tych halabardników powitali szpadami Gwynplaina i obu lordów. Podobnież żołnierze sprezentowali przed nimi partyzany i halabardy.
W głębi galerji jaśniały ogromne drzwi dwuskrzydłowe, wydające się być blachami ze szczerego złota. Po obu ich stronach, we wspaniałym ubiorze, stali dwaj ludzie nieruchomo. Po ich liberji można było poznać tak zwanych door-keepers, odźwiernych.
W pewnej od drzwi odległości rozszerzała się galerja w rodzaj oszklonego zewsząd półkola.
Siedział tam w krześle z wyniosłą poręczą dostojnik, odznaczający się ogromem swojej szaty i peruki. Był to William Cowper, lord kanclerz państwa. Zaletą jest być bardziej ułomnym niż król. William Cowper był krótkowidzem, Anna także, ale mniej. Ten zły wzrok Wiliama Cowper spodobał się krótkowidztwu Jej Królewskiej Mości i wpłynął na wybranie go przez królową kanclerzem i strażnikiem królewskiego sumienia. Górna jego warga bardzo była wąska, dolna zaś gruba i obwisła, co bywa znakiem pół-dobroci.
Oszklone półkole oświecała lampa zwieszona od sklepienia.
Obok lorda kanclerza, nader poważnego na wyniosłem swojem siedzeniu, stał z prawej strony stół, przy którym siedział pisarz koronny, po lewej zaś taki sam drugi pisarza parlamentu. Obaj pisarze mieli przed sobą papiery i przybory do pisania.
Poza krzesłem lorda kanclerza stał strażnik maczugi koronnej, oraz dwaj jego dworzanie w perukach; jeden do noszenia ogona jego sukni, drugi do trzymania sakiewki. Wszyscy ci urzędnicy do dziś dnia istnieją.
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/244
Ta strona została przepisana.