Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/245

Ta strona została przepisana.

Na niskiej ławeczce, tuż przy krześle, leżała szpada z rękojeścią złotą, w pochwie i z pasem z płomienistego aksamitu.
Poza pisarzem koronnym stojący urzędnik trzymał szeroko w obu rękach płaszcz koronacyjny. Inny znowu poza pisarzem parlamentu w podobnyż sposób trzymał płaszcz, będący godłem parlamentu. Obie te szaty, zarówno z karmazynowego aksamitu, podbite białą kitajką, mające u ramion gronostajowe wstęgi bramowane złotem, tem się tylko różniły, że królewska miała kołnierz szerszy.
Trzeci z kolei urzędnik, tak zwany librarian, trzymał na poduszce skórzanej red-book, książeczkę, oprawną w safjan czerwony, w której się znajdował spis parów państwa, oraz wyliczenie gmin. Miał też obok kilka kart białych i ołówek, przeznaczony w darze starodawnym zwyczajem dla nowo wchodzącego do Izby członka.
Orszak, towarzyszący Gwynplainowi, zatrzymał się przed krzesłem lorda kanclerza. Dwaj lordowie chrzestni odkryli głowę. Gwynplaine zrobił to samo. Poczem wielki herold wziął z rąk giermka w błękitnym płaszczu srebrnolitą poduszkę, przykląkł na jedno kolano i podał na niej czarną tekę lordowi kanclerzowi. Ten wziął ją i podał pisarzowi parlamentu. Pisarz, przyjąwszy ją ze stosownem uczczeniem, wrócił zasiąść swoje miejsce. Po niejakiej chwili jednak, otworzywszy tekę, w stał znowu.
Taka zawierała dwa niezbędne w takim razie dokumenty: własnoręczne pismo królewskie do Izby lordów, oraz najmiłościwszy rozkaz zasiadania na obradach nowemu parowi.
Pisarz stojący podniesionym głosem i z pełną poszanowania powolnością z kolei oba te rozporządzenia przeczytał.
Rozkaz zasiadania, udzielony lordowi Fermainowi Clancharlie, kończył się następującemi urzędowemi słowy:
„...Zaczem ściśle wam zalecamy, powołując się w tem na wierność i powolność, jaką nam winni jesteście, niniejszem w własnej waszej osobie zająć miejsce pomiędzy prałatami i parami, zasiadającymi w parlamencie naszym w Westminsterze, celem objawienia waszego zdania su-