pochwycić go na nowo i wypędzić. Arystokracja ta w czasie swego długiego trwania miała pewien popęd do postępu. Pewna ilość cennego światła była przez nią wydawana zawsze z wyjątkiem dni jej ostatnich, które przeżywamy. Za Jakóba II utrzymywała w izbie niższej stosunek trzy stu czterdziestu sześciu mieszczan wobec dziewięćdziesięciu dwóch kawalerów; liczba szesnastu baronów grzecznościowych z Pięciu-Portów była więcej niż zrównoważona pięćdziesięcioma obywatelami dwudziestu pięciu miast. Pomimo sprzedajności i egoizmu arystokracja ta w pewnych wypadkach zdobywała się na szczególną bezstronność. Sąd wydawany o niej jest naogół bardzo surowy. Łaskawy sąd historji został zachowany dla gmin; możnaby się o to posprzeczać. Uważamy, że rola lordów była wielka. Oligarchja jest niezawisłością w stanie barbarzyństwa, ale zawsze to niezawisłość. Za przykład może służyć Polska, królestwo nominalne, rzeczpospolita w rzeczywistości. Parowie Anglji trzymali tron w podejrzeniu i opiece. W bardzo wielu wypadkach lordowie umieli bardziej narażać się niż gminy. Zaszachowywali króla. Parlamenty trzyletnie, odrzucone przez gminy dlatego, że Wilhelm III ich nie chciał, zostały przyjęte w głosowaniu parów. Wilhelm III, rozgniewany, odebrał zamek Pendennis hrabiemu de Bath i wszystkie urzędy wicehrabiemu Mordaunt, Izba lordów była niejako rzeczpospolitą wenecką w sercu królestwa Anglji. Celem jej było zniżyć króla do poziomu doży, a wszystko co odejmowała królowi posłużyło do wzmocnienia narodu.
Królowie zdawali sobie z tego sprawę i nienawidzili parów. Usiłowano pomniejszyć się nawzajem Te urywania wzajemne powiększały władzę ludu. Obie potęgi, monarchja i oligarchja, w zaślepieniu nie dostrzegały że działają na korzyść trzeciej, demokracji. Jakąż radością dla dworu w przeszłym wieku była możność powieszenia para, lorda Ferrers! Powieszono go zresztą na jedwabnym sznurze. Grzeczność przedewszystkiem.
Nie powieszonoby para we Francji, zauważył dumnie książę Richelieu. Słusznie. Uciętoby mu głowę. Grzeczność jeszcze większa. Montmorency-Tancarville pod-
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/253
Ta strona została przepisana.