nego rodzaju ciemne rzeczy, którym się potem same dziwią.
Gwynplaine tedy, jak to powiedzieliśmy, z odkrytą głową, zasiadł był milczący pomiędzy dwoma swymi chrzestnymi towarzyszami.
Dodajmy, że Barkilphedro, świetnie poinformowany jak szpieg, którym był w istocie, postanowiwszy, że ta cała machinacja się uda, umniejszył w pewnej mierze w rozmowach oficjalnych, w obecności lorda kanclerza, potworność lorda Fermaina Clancharlie, kładąc nacisk na ten szczegół, że Gwynplaine mógł dowoli pozbywać się śmiechu i sprowadzać powagę na swoją zniekształconą twarz. Barkilphedro nawet prawdopodobnie przesadził tę zdolność. Zresztą z punktu widzenia arystokratycznego, cóż to szkodziło? Czyż lord William Cowper nie był prawodawcą autorem tej maksymy: W Anglji restauracja para ma większe znaczenie niż restauracja króla? Zapewne piękność i godność powinnyby być nieodłączne, jest rzeczą nieprzyjemną, gdy lord jest ułomny i jest to zniewaga losu; ale, właściwie, w czemżeż to zmniejsza prawo? Lord kanclerz przedsięwziął środki ostrożności i słusznie zrobił, ale w rzeczy samej, z ostrożnościami czy bez, któż mógł przeszkodzić parowi w wejściu do Izby parów? Czyż parostwo i królewskość nie są wyższe nad niekształtność i ułomność? Czyż nie było ryku dzikiego zwierza dziedzicznego jak parostwo samo w starożytnej rodzinie Cumiu, hrabiów Buchau, zgasłej w 1347 roku, do tego stopnia, że po ryku tygrysa poznawano para Szkocji? Czyż ohydne krwiste plamy na twarzy przeszkodziły Cezarowi Borgji być księciem Valentinois? Czyż ślepota przeszkodziła Janowi Luksemburskiemu być królem Węgier? Czy garb przeszkodził Ryszardowi III być królem Anglji? Gdy się dobrze spojrzy w głąb rzeczy, ułomność i brzydota przyjęte z wyniosłą obojętnością, dalekie od zaprzeczania wielkości, potwierdzają ją i dowodzą jej. Szlachectwo ma taki majestat, że niekształtność go nie mąci. To jest druga i nienajmniej ważna strona sprawy. Jak widzimy, nic nie mogło stać na przeszkodzie przyjęciu Gwynplaina i przezorne ostrożności lorda-kanclerza, pożyteczne z niższego punktu wi-
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/264
Ta strona została przepisana.