Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/282

Ta strona została przepisana.

Podczas gdy siadał, pisarz przyzywał piątego z porządku barona:
— Milord Can, baron Grandville.
— Przystaję — odrzekł, wstając i siadając, lord Grandville de Potheridge, na którym w roku 1709 wygasnąć miało jego parostwo.
Pisarz przeszedł do szóstego:
— Milord Karol Mountague, baron Halifax.
— Przystaję — rzekł lord Halifax, noszący tytuł, pod którym miało wygasnąć nazwisko Mountague, podobnie jak już poprzednio wygasło Saville. Nawiasem mówiąc, Mountague co innego jest, niż Montagu, oraz Mountacute.
Do swojego głosu lord Halifax dodał jeszcze następną uwagę:
— Książę Jerzy ma wprawdzie uposażenie jako małżonek Jej Królewskiej Mości, ma także inne jeszcze jako książę Duński, jako książę Cumberlandu i jako lord wielki admirał Anglji i Irlandji, ale nie ma żadnego, jako generalissimus. Jest to wielka niesprawiedliwość. Należy tedy jej zapobiec, w sprawie samego ludu angielskiego.
Poczem wychwalać począł wiarę chrześcijańską, surowo ganić papistów i zakończył, raz jeszcze potwierdzając swoje przyzwolenie.
Pisarz znowu czytał dalej:
— Milord Krzysztof, baron Barnard.
Lord Barnard, z którego początek wziąć mieli książęta Cleveland, wstał i rzekł:
— Przystaję.
Poczem siadał z ostrożnością, bowiem miał przepyszne wyłogi koronkowe, które zaprawdę warto było zauważyć. Był to zresztą skądinąd bardzo zacny pan i dzielny żołnierz ten lord Barnard.
Podczas kiedy się to działo, pisarz, przechodząc do następnego nazwiska, nieco się jakoś zawahał. Poprawiwszy okularów, pilniej się nieco niż wprzódy w listę lordów wpatrzył, poczem, prostując głowę, rzekł wreszcie:
— Milord Fermain Clancharlie, baron Clancharlie i Hunkerville.
Na to Gwynplaine wstał i rzekł:
— Nie przystaję.