Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/322

Ta strona została przepisana.

jednego, ażeby się znaleźć odrazu po drugiej jego stronie.
Gwynplaine zaplótł sobie ręce poza plecami i pochylił się ponad wodę.
— Ha, stało się! — rzekł.
I bystrym wzrokiem wpatrzył się w głębie.
Ale w tej chwili uczuł jakiś język, który mu lizał ręce.
Zadrżał i odwrócił się poza siebie.
Homo stał za nim.