Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/333

Ta strona została przepisana.

szczęśliwi; a teraz, cóż za różnica! Nie pamiętam już, w jakiem to małem miasteczku znajdowaliśmy się wtedy; były tam drzewa, słyszałam śpiewające ptaszki. Stamtąd przybyliśmy do Londynu. Wszystko się zmieniło. Nie chcę ci robić wymówek. Kiedy się przybywa do jakiego kraju, to nie można wiedzieć, jaki on jest. Czy pamiętasz, ojcze? Pewnego wieczora zjawiła się w wielkiej loży kobieta; tyś powiedział: to księżniczka! Byłam bardzo smutna. Myślę, że lepiej było pozostać w małem miasteczku. Ale potem Gwynplaine dobrze zrobił. Teraz na mnie kolej. Ponieważ ty sam mi opowiadałeś, że byłam bardzo mała, że mi matka umarła, że leżałam w nocy na ziemi pod śniegiem, który na mnie padał, i że on, także mały i także sam jeden, podniósł mię, i że tym sposobem żyłam na świecie, to teraz wcale się dziwić nie powinieneś, że mi koniecznie potrzeb a odejść, gdyż chcę zobaczyć w grobie, czy nie znajdę tam Gwynplaina. Jedyna bowiem rzecz, która w życiu istnieje, to serce; po ustaniu zaś życia — dusza. Wszak rozumiesz dobrze, co chcę powiedzieć, nieprawdaż, mój ojcze? Co to tak się ciągle porusza? Zdaje mi się, żeśmy w jakimś domu, który się kołysze, a jednak nie słyszę wcale kół turkotu.
Po pewnej przerwie znowu dało się słyszeć:
— Nie bardzo już rozróżnić umiem pomiędzy dniem wczorajszym i obecnym. Nie, nie, wcale się nie skarżę. Ani wiem, co się tam takiego stało; coś się jednak stać musiało.
Słowa te głos wymówił z głęboką, niepocieszoną słodyczą, dodając z westchnieniem:
— Pozostałabym, chyba gdyby on powrócił.
Ursus mruknął boleśnie:
— Nie wierzę ja w powrót nieboszczyków.
Poczem rzekł głośno:
— Jesteśmy na statku. Pytasz, dlaczego się dom kołysze? Bo ten dom jest okrętem. Nie bój się niczego. Tylko proszę cię, nie mów dużo. Moje dziecko, jeżeli masz choć trochę dla mnie przyjaźni, to się uspokój, bo inaczej zwiększysz sobie gorączkę. Taki stary grat, jak ja, nie potrafiłby wytrzymać twojej choroby. Więc proszę cię, o mnie trochę pomyśl.