I śpiewała dalej:
Es menester a cielos ir...
...Dexa, quiero,
A tu negro
Caparazon.
I wyciągnęła rękę, jakby szukając, na czemby się tu oprzeć w nieskończoności.
A wtem Gwynplaine, ukazawszy się nagle skamieniałemu ze zdumienia Ursusowi, u stóp jej ukląkł.
— Nigdy! — powtórzyła Dea. — Nigdy go już nie usłyszę.
I znowu śpiewać poczęła obłąkana:
Dexa, quiero,
A tu negro
Caparazon.
Tu usłyszała nagle głos ukochany, który jej odpowiadał:
O ven! ama!
Eres alma,
Soy corazon.
I jednocześnie uczuła pod ręką głowę Gwynplaina. Z piersi jej wydarł się wykrzyk niewysłowionej mocy:
— Gwynplaine! Gwiaździste blaski trysnęły z jej pobladłej twarzy i nogi się pod nią zachwiały.
Gwynplaine przyjął ją w objęcia.
— Co? Więc żyjesz? — zawołał Ursus.
Dea powtórzyła:
— Gwynplaine!
I przycisnęła głowę do jego twarzy. Poczem wyszeptała zcicha:
— Zstąpiłeś znowu z nieba! Dziękuję ci.