Tak, odpowiadać sędziemu. Tak, królowi. Mocniejszy, jeśli mu się podoba, może cię kijem wygrzmocić; mnie samego to spotkało, tak a to już kolej rzeczy; nie tracisz ani joty ze swojej wielkości, pogruchotawszy słabszemu gnaty. Toż i łomignat jest niejako odmianą wspaniałego orła. Czcijmy berło, które jest pierwszym z kijów. Uszanowanie, to mi roztropność; giętkość w karku, to mi troskliwość o siebie. Kto obraża potęgę, naraża się dobrowolnie, na podobieństwo owej dziewczyny, co to zuchwale targała lwa za grzywę. Doszła mnie wiadomość, żeś tu coś wyszczekiwał z okoliczności nieposzlakowanego o próbę miedziaka, który jest godnym przedstawicielem wartości połowy ćwiartki śledzia na wspaniałym naszym rynku. Proszę cię, nie pozwalaj sobie więcej na podobne rzeczy. Powaga, mój panie, albo będzie źle z tobą. Dowiedz się, że są za to kary. Staraj się wpoić sobie w mózgownicę prawodawcze prawdy. Żyjesz bowiem w kraju, w którym człowiek, ścinający trzyletnie drzewko, prościuchno stamtąd prowadzony jest na szubienicę. Jeślibyś klął, włożą ci dyby na obiedwie nogi. Wiedz o tem także, że pijak zamykany bywa w beczkę z wybitem dnem od spodu, żeby mógł chodzić, z dziurą zaś w górnem dnie dla wytknięcia głowy, a dwiema po bokach na ręce; słowem w taki sposób, że się żadną miarą nie potrafi w łóżko położyć. Ktoby kogo uderzył w wielkiej komnacie Westminsteru, idzie do więzienia na całe życie, a dobra jego wędrują do skarbu. Ktoby zaś kogo uderzył w pałacu królewskim, rękę mu za to siekierą odrąbią. Tak, tak, kochanku, dość jednego byka w nos i otoś już mańkutem. Przekonany o bluźnierstwo przed sądem biskupim zostaje zaraz żywcem spalony. Za liche bzdurstwo w tym rodzaju Cuthbert Simpson niedawno temu został pocięty na ćwierci i w koło wpleciony. Toż niedalej jak trzy lata temu, bo w r. 1702, wykręcano pod pręgierzem pewnego zbrodniarza, nazwiskiem Daniela de Foë, który się poważył wydrukować nazwiska członków Izby gmin, oraz wszystko, o czem była mowa poprzedniego dnia w parlamencie. Takiemu, któryby był przekonany o zdradę stanu, kat żywcem wyrywa serce, wycinając mu policzek siarczysty na obie strony. Zapiszże sobie w pamięci
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/35
Ta strona została przepisana.