Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/46

Ta strona została przepisana.

Ursus skłonił się uniżenie i rzekł:
Gruchanie jest dla młodych a jęk dla starych. Ja, niestety, jęczę.
Eak ciągnął dalej swoje:
— Koniec końcem, chciej waszmość wiedzieć, co cię czeka; jeśli się pokaże, żeś kogo leczył, i że ten umarł, śmiercią zostaniesz ukarany.
Na to Ursus trwożliwie:
— A jeżeli został uleczony?
— W takim razie — rzekł doktór, nieco łagodząc dźwięk głosu — zostaniesz na śmierć skazany.
— Wyjdzie to prawie na jedno — rzekł Ursus.
Doktór mówił dalej:
— W razie śmierci ukarane zostanie nieuctwo. W razie zaś wyleczenia — zarozumialstwo. W obu razach szubienica.
— Nie wiedziałem o tym szczególe — wyszeptał Ursus. — Dziękuję, szanowny sędzio, żeś mnie w tym przedmiocie oświecić raczył. Czy to każdy zna wszystkie piękności prawodawstwa?
— Strzeż się waćpan.
— Święcie tego dopełniam — rzekł Ursus.
— Wiemy my dobrze wszystkie twoje sprawki.
— Wiedzą więcej ode mnie — pomyślał Ursus — bo ja sam nie zawsze wiem, co robię.
— Moglibyśmy cię odesłać do więzienia.
— Nie wątpię o tem, szanowni panowie.
— Nie potrafisz zaprzeczyć, żeś tu i owdzie grubo przeskrobał.
— Niech moja mądrość za mnie przebaczenia błaga.
— Są tacy, co ci przypisują wielkie zuchwalstwa.
— Ogromna to jest nieprawda.
— Powiadają, że leczysz chorych.
— Jestem ofiarą najczarniejszej potwarzy.
W tem miejscu namarszczyły się groźnie wszystkie trzy sędziowskie twarze; wreszcie po chwili zbliżyły się ku sobie i szeptać poczęły. Ursus mniemał widzieć ponad tem i trzem a wielce uroczystemi głowami jedną wspólną czapkę z długiemi ośłemi uszami. Czas jakiś trwała ich narada; Ursus, przypatrując jej się z pod oka, to raz uczu-