Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/47

Ta strona została przepisana.

wał mrowie, to znowu łazienne gorąco; wreszcie Minos, będący, jak się zdaje, przewodniczącym, nagle odwrócił się ku niemu i zawołał nader gniewnie:
— Idź sobie precz!
Ursus uczuł coś podobnego do wrażenia Jonasza, kiedy mu przyszło wychodzić z wielorybiego brzucha.
Minos rzekł dalej:
— Jesteś uwolniony.
Na to Ursus sam w sobie:
— Nie złapiecie wy mnie drugi raz. Bądź zdrowa, mościa medycyno!
I dodał jeszcze po chwili:
— Odtąd święcie pozwolę ludziom zdychać jak potrzeba.
Poczem, zgięty we dwoje, pokłonił się aż do ziemi doktorom, popiersiom, stołowi, ławkom i ścianom, i co prędzej, nie odwracając się nawet, ku drzwiom się pokwapił, w których też i znikł niebawem, jakby go kto zdmuchnął.
Z komnaty sądowej wysuwał się powoli, jakby niewiniątko, ale raz za drzwiami będąc, zmykał, jak winowajca. Wogóle ludzie, ze sprawiedliwością do czynienia mający, tak mało pociągającego bywają obejścia, że, pożegnawszy się z nimi, mimowoli choć z czystem sumieniem, nogi za pas bierzesz.
Przyspieszając kroku, Ursus mruczał sam do siebie:
— Wymknąłem się; niema gadania. Mędrzec mędrców poznał. Ale co mi po takiej znajomości! Jam zwierz dziki, a to zwierzęta domowe. Otóż ci domowi radziby upolować dzikiego; ale na raz sztuka. Fałszywa wiedza jest kałem prawdziwej i używa się jej na zgubę mędrców. Filozofowie, wytwarzając sofistów, sami sobie gotują nieszczęście. Z drozdowego kału rodzi się jemioła, z tej zaś wyrabia się lep, na który z łatwością bierzesz drozda. Turdus sibi malum cacat.
Nie zalecamy Ursusa jako człowieka przebierającego w słowach. Miał zwyczaj mówić to, co mu ślina do ust przyniosła. Niewięcej miał w gębie smaku od Woltera.
Wróciwszy do Green-Boxu, Ursus opowiedział Niklessowi, że się był gdzieś zapędził za jakąś ładną dziewczyną,