Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/54

Ta strona została przepisana.

taką perukę, że chyba podobną nosi tylko lord kanclerz. Karoca, zbudowana modą hiszpańską, była tak zwanym cochetumbonu, który ma to osobliwego, że nakrycie jego przypomina kamień grobowy; ale taka to już fantazja pańska, żeby nawet i ponad czemś podobnem zatykać koronę! Albo i ten pazik. Co za zręczna bestja. Niechże go djabli! Toż on siedział na stopniu przy drzwiczkach, jakby przylepiony. Tacy to zwykle noszą ogony sukien swoich pań, a niekiedy ich miłosne liściki. Miał u czapki pióro czaple. Fiu! Toż to także niekażdemu wolno. Płaci grzywny, ktoby się tego dopuścił bezprawnie. Ojciec Nicless zbliska także przypatrzył się damie. Toż to całą gębą królowa! Ale też takie bogactwo to i piękności dodaje. I cera wtedy delikatniejsza, i spojrzenie bystrzejsze, i chód szlachetniejszy, i wdzięk o wiele śmielszy. Co to, naprzykład, za wytworność zuchwała tych rąk, które, odkąd żyją, nie tknęły się żadnej roboty! Słowem, ojciec Nicless w życiu swojem nie widział podobnego przepychu białości ciała siatkowanego w niebieskawe żyłki, podobnej szyi, ramion, rąk, piersi, podobnych kolców z pereł, podobnego bogactwa włosów przesypywanych złotym pyłem, podobnego zbytku kamieni drogich, rubinów, djamentów...
— Mniej jeszcze iskrzących się od jej oczu — mruknął Ursus.
Gwynplaine milczał.
Dea słuchała.
— Ale wiecie wy, co w tem wszystkiem najciekawszego?
— No cóż? — spytał Ursus.
— Bo widziałem, jak wsiadała do karocy.
— Więc tedy?
— Nie sama wsiadła.
— Jakto?
— Ktoś drugi także wsiadł.
— Któż taki?
— No, zgadnijcie.
— Król?
— Ale co znowu! Czyż panuje teraz król jaki? No, zgadnijcie, kto usiadł razem z tą księżniczką.
— No, może Jowisz — rzekł Ursus zniecierpliwiony.