Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/66

Ta strona została przepisana.

ją za pewną profanację; opierał się temu opętaniu, odwracał się odeń, lecz wizja wracała; zdawało mu się, że popełnia zbrodnię przeciw niewinności. Dea była dlań obłokiem. Z drżeniem uchylał obłok, jak gdyby podnosił koszulę. Był kwiecień.
Stos pacierzowy ma swoje rojenia. Stawiał kroki niepewnie, z roztargnionem wahaniem, jak to bywa, gdy jesteśmy zupełnie samotni. Gdy nie czujemy ludzi wokoło siebie, myśli nasze wędrują samopas. Dokąd biegła myśl Gwynplaina? Nie śmiałby przyznać się do tego sam przed sobą. Czy do nieba? Nie. Do łoża. Wyście nań patrzyły, gwiazdy.
Dlaczego mówi się: zakochany? Powinnoby się raczej mówić: opętany. Być opętanym przez djabła, to wyjątek, być opętanym przez kobietę, to reguła. Każdy mężczyzna podlega napadom takiego obłąkania. Jakąż czarownicą jest każda ładna kobieta!
Prawdziwe imię miłości to niewola.
Bierze nas w niewolę dusza kobiety. I jej ciało. Nieraz bardziej ciało niż dusza. Dusza jest kochanką, ciało — władczynią.
Spotwarzamy szatana. To nie on skusił Ewę. To Ewa jego skusiła. Pochop wyszedł od kobiety. Lucifer przechodził spokojnie. Spostrzegł niewiastę. Stał się Szatanem.
Ciało to powłoka nieznanego. Rzuca wyzwanie swą wstydliwością. Trudno o coś bardziej niepokojącego. Ciało, ta bezczelna powłoka, sroma się.
W danej chwili więził Gwynplaina i targał nim ów straszliwy pociąg do powłoki zewnętrznej. Straszna to chwila, gdy obejmie człowieka pożądanie nagości. Jakże łatwo upaść w tej chwili. Ileż mroków w tej bieli Wenery! Jakiś głos potężny wzywał w nim Dei. Dei dziewki, Dei połowicy mężczyzny, Dei z ciała i płomienia, Dei o piersi obnażonej. Odpychał nieomal anioła. Przełom tajemniczy przeżywany przez każdą miłość i niebezpieczny dla ideału. Twórcza przyroda dąży do swojego celu.
Chwila skażenia niebiańskiego.
Miłość Gwynplaina do Dei stawała się ślubną. Miłość dziewicza jest przejściowa. Nadeszła chwila. Gwynplaine pożądał tej kobiety.