Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/120

Ta strona została przepisana.
XII.
...Człowiek, który w tej chwili siedzi obok niego, łamie z nim chleb swój i pije za jego zdrowie ze wspólnej czary, pierwszy gotów go zamordować.
Shakspeare „Tymon Atenczyk.“

A teraz niechaj czytelnik przeniesie się myślą na drogę z Drontheim do Skongen, drogę wązką i kamienistą, która prowadzi po nad rzeką aż do wsi Vygla. Idąc za naszą radą, napotka niezadługo dwóch podróżnych, którzy po zachodzie słońca wyszli przez bramę zwaną Skongeńską i wdzierają się dosyć spiesznie na piętrzące się wzgórza, po których idzie wężem droga do Vygla.
Obadwaj odziani są w płaszcze. Jeden z nich idzie krokiem żwawym i pewnym, trzymając się prosto, z głową do góry; koniec szabli wygląda z pod jego płaszcza, a mimo ciemności, można widzieć pióro, kołyszące się od powiewu wiatru po nad jego tokiem. Drugi podróżny wyższy jest nieco od swego towarzysza, ale pochylony; na jego plecach widać jakby garb, który tworzy pakunek, owinięty płaszczem z poszarpanemi brzegami, wymownie świadczącemi o długich