Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/123

Ta strona została przepisana.

krzyża, przywiezionego do Kopenhagi przez Olausa, od którego zdobył je król Norwegii.. Powiadają, że później chciano nieraz już zrobić kaplicę z tej Wieży Przeklętej, ale umieszczone na niej krzyże niszczone zawsze bywały przez ogień niebieski...
W tej chwili ogromna błyskawica oświeciła zatokę, wzgórza, skały, wieżę i znikła, zanim oko podróżnych mogło rozróżnić który z tych przedmiotów. Wstrzymali się, a po błyskawicy nastąpił niezwłocznie gwałtowny grzmot, którego echo odbijało się o chmury na niebie i o skały na ziemi.
Podnieśli oczy: wszystkie gwiazdy znikły; ciężkie chmury przesuwały się szybko jedna nad drugą, a burza, jak lawina śniegu, wzrastała po nad ich głowami. Wiatr, pędzący te czarne masy, przechodził po nad drzewami, nieporuszanemi dotąd jego powiewem i na które nie spadła jeszcze ani kropla deszczu. Pośród nocnej ciszy, przeraźliwszej jeszcze przy ciemności burzy, rozlegał się w górze odgłos huraganu, z którym się łączył łoskot morza, rozbijającego się o wybrzeża zatoki.
Hałaśliwe to milczenie przerwał nagle, tuż obok podróżnych, głos do ryku podobny, na który starzec zadrżał.
— Wszechmocny Boże! — zawołał, chwytając za ramię młodego człowieka — to śmiech szatana, albo głos...
Nowa błyskawica i mocny grzmot zamknęły mu usta. Burza, jak gdyby na dany sygnał, wybuchła z całą gwałtownością. Podróżni rozwiązali swoje płaszcze, aby się zasłonić tak od deszczu, lejącego