Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/163

Ta strona została przepisana.

dworacy uważają za właściwe ochraniać swoich panów od pozoru niegodnych czynów, biorąc na siebie odpowiedzialność za wszelkie złe, a czasami nawet, dla uspokojenia drażliwości swoich pryncypałów, zostawiają im tę pociechę, że oni niby to przeciwni byli spełnieniu korzystnej zbrodni. Musdoemon, przez zręczne wyrachowanie, zupełnie przeciwną szedł drogą. Chciał on napozór rzadko być doradcą, a zawsze tylko wykonywać dane sobie rozkazy. Znał swojego pana tak, jak on znał go nawzajem; narażał się więc nieinaczej, jak i hrabiego narażając. Jego też hrabia ze wszystkich ludzi, oprócz Schumackera, najchętniej byłby na tamten świat wyprawił; wiedział on o tem tak dobrze, jak gdyby z ust hrabiego, ten zaś był pewnym zupełnie, że ta życzliwość nie jest obcą dla jego wiernego sługi.
Hrabia dowiedział się już o wszystkiem, o czem chciał wiedzieć. Pozostawało mu tylko odprawić Musdoemona.
— Musdoemonie — rzekł więc do niego z łaskawym uśmiechem — jesteś najwierniejszym i najgorliwszym ze wszystkich sług moich. Wszystko idzie dobrze, a winien to jestem twoim staraniom. Mianuję cię więc tajnym sekretarzem wielkiego kanclerstwa.
Musdoemon skłonił się nizko.
— To jeszcze nie wszystko — mówił dalej hrabia — po raz trzeci bowiem będę żądał dla ciebie orderu Danebroga; boję się wszakże, żeby twoje urodzenie i szkaradne pokrewieństwo...
Musdoemon zarumienił się, zbladł potem, lecz zmieszanie swoje ukrył, powtórnie się kłaniając.