Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/49

Ta strona została przepisana.

że kaftan, który gnieciesz tak brutalnie, uszyty jest z najpiękniejszego aksamitu z Abingdon?
Ordener spojrzał na niego, jakby go chciał zabić swym wzrokiem.
— Poruczniku — powiedział — moja cierpliwość krótszą jest, aniżeli szpada, co ją mam przy boku.
— Rozumiem cię, mój paniczu — odparł porucznik, śmiejąc się ironicznie — chciałbyś, abym ci uczynił ten honor. Ale czy ty wiesz kto ja jestem? Nie, nie, książę przeciw księciu, pasterz przeciw pasterzowi, jak mówił piękny Leander.
— Jeżeli tak, to powiedzieć trzeba: tchórz przeciw tchórzowi — zawołał Ordener — w takim razie nie będę miał honoru zmierzyć się z panem.
— Mógłbym się rozgniewać, gdybyś nosił mundur, mój szanowny pasterzu.
— Nie mam galonów, ani akselbantów, ale noszę szablę, mości poruczniku!
Mówiąc to, młody człowiek z dumą odrzucił w tył płaszcz, włożył kapelusz na głowę i ujął za rękojeść szpady; ale Ethel, ujrzawszy nieuniknione niebezpieczeństwo, chwyciła jego ramię i objęła za szyję z krzykiem prośby i przestrachu.
— Słusznie pani robisz, piękna damo, że nie pozwalasz, aby młodzik ten ukarany był za swą śmiałość — rzekł porucznik, który na groźby Ordenera z zimną krwią przygotował się do obrony; — ponieważ Cyrus miał się zmierzyć z Kambyzesem, jeżeli tylko porównanie tego wazala do Kambyzesa nie przyniesie mu za wiele honoru.