Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/67

Ta strona została przepisana.

— Fryderyk Guldenlew, oddając mi swego syna, prosił mnie, szlachetna pani, abym go wychował jak swe własne dziecko. Sądziłem, że znajomość z Schumackerem może być użyteczną dla Ordenera, który kiedyś także w wielkiem będzie znaczeniu. W tym przeto celu, z upoważnienia wice-króla, prosiłem mego brata, Grumonda Kund, o pozwolenie zwiedzenia wszystkich więzień i dałem je Ordenerowi; korzysta więc z niego.
— A od jak dawna, szlachetny jenerale, baron Ordener zrobił tak użyteczną znajomość?
— Więcej niż od roku, pani hrabino. Towarzystwo Schumackera, jak widać, podobało mu się bardzo, ponieważ to go właśnie zatrzymało dość długo w Drontheim, skąd z wielką niechęcią i jedynie wskutek mego usilnego życzenia, wyjechał w przeszłym roku dla zwiedzenia Norwegii.
— A Schumacker czy wie o tem, że jego pocieszyciel jest synem jednego z największych jego nieprzyjaciół?
— Wie tylko, że jest jego przyjacielem i to dlań zupełnie jest wystarczającem, równie jak i dla nas.
— Ale wy, panie jenerale — rzekła hrabina z badawczem spojrzeniem — zezwalając, a nawet wpływając na zawiązanie tego stosunku, czyście wiedzieli, że Schumacker ma córkę?
— Wiedziałem o tem, szlachetna hrabino.
— I okoliczność ta zdawała się panu nic nieznaczącą dla jego wychowańca?
— Wychowaniec Lewina Kund, syn Fryderyka Gul-