Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/72

Ta strona została przepisana.

Hrabina, aby skrócić tę męką zbrodniczą — zapytała wreszcie swego ohydnego kochanka, wyrywając się z jego objęcia — jakie ustne polecenie mąż jej mu powierzył.
— Ahlefeld — rzekł Musdoemon — widząc, że władza jego wzmocni się jeszcze przez małżeństwo Ordenera Guldeniew z naszą córką...
— Naszą córką! — zawołała hrabina, a jej spojrzenie, na Musdoemona zwrócone, przybrało znowu wyraz dumy i pogardy.
— Ależ — rzekł zimno posłaniec — zdaje mi się, że Ulryka może należeć do mnie tak dobrze, jak i do niego. Mówiłem więc, że małżeństwo to nie zadawala w zupełności twego męża, jeżeli jednocześnie Schumacker stanowczo nie upadnie. Z głębi swego więzienia, ten stary ulubieniec jeszcze jest tak groźnym, jakby był w swoim pałacu. Ma on na dworze przyjaciół mało znaczących, ale jednak potężnych, być może dlatego właśnie, iż na pozór są mało znaczącymi. Przytem król, dowiedziawszy się przed miesiącem, że negocyacye wielkiego kanclerza z księciem Halstein-Ploen szły niepomyślnie — zawołał z niecierpliwością: — Griffenfeld sam jeden prędzejby to potrafił dokonać, aniżeli wszyscy oni razem. — Jakiś intrygant, imieniem Dispolsen, przybyły z Munckholmu do Kopenhagi, miał u niego kilka sekretnych posłuchań, po których król zażądał od kanclerstwa dokumentów szlachectwa i własności dóbr Schumackera. Niewiadomo, do czego ten ostatni dążyć może, ale choćby chciał tylko wolności, to chęć ta dla więźnia stanu jest już pragnieniem władzy. Potrzeba więc, aby umarł, ale przytem aby