Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/73

Ta strona została przepisana.

śmierć ta nastąpiła z wyroku sądowego. Pracujemy więc nad tem, żeby ukuć dla niego jaką zbrodnię. Mąż twój, Elphegio, pod pozorem zwiedzenia incognito prowincyj północnych, pragnie sprawdzić osobiście rezultat naszych knowań między górnikami, których chcemy pobudzić do podniesienia w imię Schumackera buntu, który później z łatwością da się przytłumić. Najbardziej nas niepokoi utrata różnych papierów, dotyczących tego planu, a które, jak sądzimy, są w ręku Dispolsena. Dowiedziawszy się, że wyjechał z Kopenhagi do Munckholmu, wioząc dla Schumackera jego pargaminy, dyplomy, a może i dokumenty, które nas mogą zgubić, a przynajmniej skompromitować, urządziliśmy w wąwozach Kole zasadzkę, gdzie miano mu odebrać papiery, a jego sprzątnąć. Ale jeżeli, jak powiadają, Dispolsen przybył do Berghen morzem, w takim razie daremne były nasze zabiegi. Słyszałem jednak, przybywszy tutaj, jakieś pogłoski o zabiciu kapitana Dispolsen. Zresztą, zobaczymy. Obecnie zaś poszukujemy głośnego rozbójnika, którego nazywają Hanem z Islandyi, ponieważ chcielibyśmy postawić go na czele powstania górników. A ty, moja droga, cóż mi powiesz nowego? Czy piękny ptaszek w Munckholm wleciał już do klatki? Czy córka starego ministra stała się już ofiarą naszego falco-fulvus, naszego syna Fryderyka...?
Hrabina, uniesiona znowu swoją dumą, zawołała:
— Naszego syna!
— Ileż on lat mieć może? Dwadzieścia cztery, a znamy się już dwadzieścia sześć lat, Elphegio.
— Bogu wiadomo — zawołała hrabina — że mój Fryderyk jest prawym dziedzicem wielkiego kanclerza.